Nawet jeśli państwa spoza euro wejdą do wspólnego nadzoru bankowego przy EBC, trudne do wyobrażenia jest objęcie ich banków mechanizmem zabezpieczeń fiskalnych z funduszu eurolandu EMS - mówił w poniedziałek w PE minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble.

"Brakuje mi fantazji, by wyobrazić sobie, jak można być częścią tego mechanizmu, nie będąc członkiem strefy euro" - oświadczył Schaeuble podczas debaty w komisji ds. gospodarczych i walutowych w Parlamencie Europejskim.

Chodzi o tzw. backstop fiskalny czyli zabezpieczenie dla krajów strefy euro, które zdecydowałyby się przyłączyć do tworzonego właśnie wspólnego nadzoru bankowego przy Europejskim Banku Centralnym. Ustanowienie takiego nadzoru jest warunkiem, by w przyszłości nowy fundusz ratunkowy EMS (Europejski Mechanizm Stabilizacyjny) eurolandu mógł bezpośrednio wspierać i dokapitalizować banki w strefie euro.

Europosłanka, była komisarz ds. polityki regionalnej Danuta Huebner pytała Schaeublego, "jak ta kwestia może być rozwiązana, by państwa spoza euro też mogły się dobrze czuć" w nadzorze bankowym. Oprócz możliwości dokapitalizowania ich banków z EMS (co wymagałoby zdaniem Huebner zmiany traktatu) była komisarz wskazała na inne rozwiązanie. A mianowicie możliwość wspierania banków z istniejącego funduszu dla państw spoza euro (tzw. możliwości pożyczkowej - z ang. balance of payments facility), który obecnie nie przewiduje jednak tego typu interwencji.

We wtorek ministrowie finansów krajów UE na posiedzeniu w Brukseli (tzw. Rada Ecofin) mają spróbować osiągnąć wstępne porozumienie ws. nadzoru bankowego, co otworzy drogę do negocjacji z PE. Ministrowie mają uzgodnić m.in. prawo głosu w nowym nadzorze EBC dla krajów spoza strefy euro.

Schaeuble odpowiadając na pytania europosłów zapewniał, że "bardzo zależy mu na tym, by państwa spoza strefy euro były tak samo traktowane we wspólnym nadzorze bankowym, ale wciąż trzeba jeszcze znaleźć niezbędne rozwiązania". Pytany o ryzyko dalszych, głębszych podziałów w Europie na "17" ze strefy euro i pozostałą dziesiątkę przekonywał, że to "10" musi wykazać się większą wolą integracji gospodarczej z resztą i dążyć, by dołączyć do wspólnego nadzoru bankowego.

"Oni nam mówią: my się przyjrzymy, a potem zdecydujemy. A my chcemy, by nam wprost powiedzieli, czy chcą przystąpić" - oświadczył Schaeuble. Podkreślił, że unia walutowa i gospodarcza, która nie ma innego wyjścia, niż dalej się gospodarczo integrować, jest częścią traktatu UE, a większość krajów spoza euro ma obowiązek przyjęcia wspólnej waluty.

"Jako Europejczycy nie mamy szans, jeśli nie pójdziemy drogą dalszej integracji gospodarczej.(...) To wyzwanie dla 10. Cieszymy się z każdego kraju, które będzie dążyć to tej integracji (z 17 - PAP)" - powiedział niemiecki minister finansów.

We wrześniu Komisja Europejska zaproponowała stworzenie wspólnego nadzoru bankowego z ambitnym celem osiągnięcia porozumienia politycznego państw UE do końca roku. To pierwszy element tzw. unii bankowej; kolejnym ma być wspólny system likwidacji banków oraz gwarancji depozytów.

Wyjściową propozycję KE, która zakładała, że do wspólnego nadzoru bankowego na zasadzie "bliskiej współpracy" będą mogły przystąpić kraje spoza eurolandu, oprotestowały m.in. Polska i Szwecja. KE zastrzegła wówczas, że "kraje spoza strefy euro nie mogą być w pełni częścią wspólnego mechanizmu nadzoru", bo EBC nie ma wystarczających kompetencji poza strefą euro. Oznaczało to brak prawa głosu dla krajów niemających wspólnej waluty w radzie nowego nadzoru bankowego w EBC.

Choć obecne propozycje kompromisowe zakładają prawo głosu w radzie nowego nadzoru dla uczestniczących w nim krajów spoza strefy euro, problematyczną kwestią pozostaje zatwierdzanie decyzji rady wspólnego nadzoru przez radę prezesów EBC, w której zasiadają wyłącznie kraje euro. Zgodnie z dotychczasowymi propozycjami rada prezesów nie mogłaby zmieniać decyzji rady nadzoru, a jedynie ewentualnie odesłać do dalszych prac.