Eurogrupa i MFW kolejny raz próbują w poniedziałek porozumieć się ws. Grecji. Stawką jest nie tylko wypłacenie nowej transzy 31 mld euro, ale też odłożenie nierealnego celu obniżenia długu Grecji do 120 proc. PKB i jego dalsza przynajmniej częściowa redukcja.

Ministrowie finansów strefy euro obradują w poniedziałek w Brukseli ws. Grecji już po raz trzeci w ciągu dwóch tygodni. W spotkaniu biorą też udział szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde oraz szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi.

Ostatnie rozmowy w sprawie dalszej pomocy dla Grecji i restrukturyzacji jej długu zostały przerwane w nocy z wtorku na środę po 12 godzinach. W sobotę ministrowie odbyli w tej sprawie kilkugodzinną telekonferencję.

"Grecja zrobiła co do niej należało, teraz to Eurogrupa i MFW muszą wywiązać się ze swoich obowiązków" - powiedział w poniedziałek komisarz ds. walutowych Olli Rehn. Ale już ponad tydzień temu szef eurogrupy Jean-Claude Juncker ogłosił, że zgodnie z oceną trojki (eksperci Komisji Europejskiej, EBC i MFW) Grecja "dotrzymała obietnic" ws. oszczędności i "teraz to do nas należy wywiązanie się z naszych obietnic". Dlatego dyplomaci są teraz bardzo powściągliwi w wyrokowaniu, kiedy można oczekiwać ostatecznego porozumienia.

"Sądzę, że jesteśmy bliscy rozwiązania" - powiedział w niedzielę francuski minister gospodarki i finansów Pierre Moscovici, dodając, że byłoby to nieodpowiedzialne, gdyby w poniedziałek nie udało się tego osiągnąć, zważywszy na starania, jakie wszyscy poczynili. "Nie wiem, czy do porozumienia dojdzie jutro, wiem jednak, że jest możliwe i pragnę go" - dodał francuski minister.

"Nie wiemy na pewno, ale istnieje szansa, że w poniedziałek będziemy mieć rozwiązanie" - mówiła z kolei w środę kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas debaty budżetowej na forum Bundestagu. Grecki premier Antonis Samaras ostrzegał natomiast, że brak porozumienia w sprawie wypłaty kolejnej transzy pomocy dla Aten grozi destabilizacją całej strefy euro.

Ale stawką nie jest tylko przekazanie Grecji transzy 31,2 mld euro, co ministrowie po pozytywnym raporcie trojki już obiecali. Trudniejsze są rozmowy o sposobach redukcji greckiego długu, który jest prognozowany w tym roku na 176 proc. PKB, a w 2014 roku ma osiągnąć 190 proc. PKB. Uznaje się za oczywiste, że Grecja nie będzie w stanie dotrzymać celu redukcji długu do 120 proc. PKB w 2020 r. I to w tej sprawie kredytodawcy Grecji: MFW i strefa euro nie mogą się porozumieć.

MFW nie zgadza się na przesunięcia o dwa lata - do 2022 roku - terminu, w którym Grecja musi obniżyć swój dług publiczny do 120 proc. PKB; opowiada się natomiast za częściową redukcją greckiego długu przez wierzycieli publicznych. Dotychczas redukcji greckiego długu greckiego dokonali tylko prywatni inwestorzy posiadający papiery dłużne kraju.

Kilka państw, w tym Niemcy, odrzucają jak dotychczas możliwość kolejnej redukcji greckiego zadłużenia. Koszty takiego posunięcia poniosłyby przede wszystkim państwa-wierzyciele. Merkel jeszcze w piątek mówiła, że nie zgadza się na "wymazanie" greckiego długu, i opowiedziała się za innym rozwiązaniem.

Prasa niemiecka powołując się na anonimowe źródła europejskie pisze jednak, że minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble jest bardziej otwarty na "częściową" redukcję długu Grecji. A niedzielne wydanie tygodnika "Der Spiegel" donosiło, że przedstawiciele strefy euro już na spotkaniu w ubiegłym tygodniu w Paryżu mówili o częściowej redukcji greckiego długu do 2015 roku. Ma temu służyć m.in. redukcja oprocentowania pożyczek dwustronnych dla Grecji.

Jak tłumaczył PAP w poniedziałek dyplomata UE na stole jest wiele opcji. Jedną z nich jest właśnie obniżka oprocentowania pożyczek dwustronnych z pierwszego pakietu pomocy; ponadto moratorium (np. na 10 lat) na spłatę przez Grecją pomocy z drugiego pakietu pomocy, którą dostała już z europejskiego funduszu stabilizacyjnego EFSF - co oznacza, że Grecja zaczęłaby tę pożyczkę spłacać później. Kolejny pomysł to wykupienie przez Grecję jej obligacji u prywatnych wierzycieli, ale po znacznie niższej cenie (przykładowo po 30 eurocentów za 1 euro) i za ich zgodą. Grecja znalazłaby na to środki, gdyby eurogrupa zgodziła się, że EBC zrezygnuje z zysków od wykupionych przez siebie w kryzysie greckich obligacji, których zapadalność niedługo mija.