Polska nigdy nie była tak dobrze przygotowana i tak silna przed negocjacjami w Brukseli, a równocześnie nigdy sytuacja nie była tak krytyczna i tak trudna - powiedział premier Donald Tusk przed wylotem do Brukseli na szczyt UE poświęcony budżetowi UE.

Premier podkreślił na briefingu, że zespół, z którym pracuje, wykonał "naprawdę kawał dobrej roboty". "Rozmowy mają doprowadzić do uchwalenia budżetu europejskiego, nie muszę nikomu w Polsce już chyba tłumaczyć, jak ważne to dla nas jest zadanie" - zaznaczył.

W Brukseli rozpoczyna się w czwartek nadzwyczajna Rada Europejska, czyli szczyt przywódców państw i rządów w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE na lata 2014-20 pod przewodnictwem szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya.

Mamy nadzieję na porozumienie ws. budżetu

Mamy nadzieję na porozumienie, które będzie oznaczało, że mamy budżet europejski - oświadczył premier Donald Tusk przed wylotem do Brukseli na dwudniowy, kluczowy dla rozmów o nowym budżecie UE na lata 2014-2020, szczyt UE.

"Mamy nadzieję, że osiągniemy efekt - przez efekt rozumiem porozumienie, które będzie oznaczało, że mamy budżet europejski" - oświadczył premier.

Podkreślił, że Polska, jako największy biorca środków europejskich, jest "szczególnie zainteresowana, aby osiągnąć kompromis", ale - zastrzegł - "nie będzie to kompromis za wszelką cenę".

"Jak zawsze nie będzie to kompromis za wszelką cenę. To jest argument, jaki Polska ma w rezerwie i jeśli będzie trzeba, jeśli nie będzie innego wyjścia, bardzo twarde stawianie sprawy wobec naszych partnerów" - powiedział Tusk.



Premier zapowiedział, że w polskiej delegacji na szczycie będzie pracował też zespół pod przewodnictwem wiceszefa MSZ Piotr Serafina, który na bieżąco będzie

Polska podczas negocjacji unijnego budżetu w Brukseli może liczyć na dobrą współpracę 15 państw przyjaciół polityki spójności oraz Włoch i Francji - powiedział w czwartek premier Donald Tusk.

"Chyba możemy liczyć przez całe spotkanie brukselskie na dobrą współpracę i piętnastki oraz Włoch i Francji" - powiedział Tusk na briefingu prasowym przed wylotem do Brukseli. Jak zaznaczył, dla Polski ma to kluczowe znaczenie.

"Wsparcie dużych państw płatników netto jest niezbędne. Dzisiaj pozycja, w jakiej jest Polska, jest o tyle trudna, że my nie jesteśmy płatnikami netto, tylko biorcami netto i dlatego argumenty tych, którzy dają pieniądze, z reguły są argumentami silniejszymi" - zauważył premier.

Jednocześnie zaznaczył, że Polska ma bardzo dobre argumenty merytoryczne, a "polska reputacja i pozycja jest silna jak nigdy". "Mamy prawo, i z tego prawa korzystamy, mówić, co leży w interesie także całej Europy" - dowodził. Jak dodał, jest to podstawą merytorycznego porozumienia, m.in. z Francją.

Jeśli nie będzie innego wyjścia, kwestia prowizorium będzie oczywiście rozpatrywana, ale traktujemy to jako ostateczność - oświadczył premier Donald Tusk przed wylotem do Brukseli na dwudniowy szczyt UE, kluczowy dla rozmów o nowym budżecie UE na lata 2014-20.

"Jeżeli uznalibyśmy, że kompromis byłby zbyt dużym kosztem i to polskim kosztem, to ja jestem gotowy do każdej decyzji, ale zadaniem Polski dzisiaj jest pracować na rzecz wspólnego mianownika, ponieważ tzw. prowizorium to nie jest też łatwa sytuacja dla nikogo" - powiedział premier na konferencji prasowej na lotnisku.

"Decyzja o ewentualnym prowizorium będzie oczywiście rozpatrywana, jeśli nie będzie innego wyjścia, ale traktujmy to jednak jako ostateczność" - zaznaczył dodał.

Zaznaczył przy tym, że prowizorium budżetowe w Unii nie stanowi automatycznej gwarancji, że Polska dostanie pieniądze. "Dlatego musimy postępować tu niezwykle ostrożnie, bo na końcu Polacy będą nas rozliczali z pieniędzy, a nie z ofensywnych, bardzo dużych zachowań, które na końcu miałyby nam przynieść klapę. Najważniejszy jest ten efekt materialny i o to będę dbał" - zapewnił szef rządu.

Kaczyński powinien odwołać swe mocne i niesprawiedliwe słowa

To słowa Jarosława Kaczyńskiego o zamachach i zbrodniach powodują takie konsekwencje, jak wpisy działacza PiS o referendum nad projektem zastrzelenia Tuska - uważa szef rządu. Kaczyński powinien odwołać swe mocne i rażąco niesprawiedliwe słowa - mówi Donald Tusk.

"Jeśli ktoś miałby temperament i czuł się patriotą, i jeśli uwierzy Kaczyńskiemu, że w Polsce rządzą zabójcy, to ja się nie dziwię, że w ten sposób niektórzy reagują i z całą pewnością jedyną metodą, by tego typu zjawisk nie było, jest najzwyczajniej w świecie odwołanie przez Jarosława Kaczyńskiego tych wszystkich mocnych słów rażąco niesprawiedliwych i powodujących takie radykalne nastroje" - powiedział w piątek premier Donald Tusk, nawiązując do sprawy wpisów działacza PiS.

"Ludzie wypisują tego typu rzeczy, bo słyszą od swojego lidera o zamachach, zbrodniach, właściwie trudno się dziwić" - dodał.

Szef rządu podkreślał, że słowa mają swe konsekwencje praktyczne. "Słowa Jarosława Kaczyńskiego od wielu miesięcy powodują właśnie takie konsekwencje i tego typu pomysły. Na razie są to być może ponure żarty, choć w ostatnich dniach widzieliśmy, że chyba niekoniecznie są to dziś już tylko ponure żarty niedojrzałych polityków PiS, że z tego może naprawdę narodzić się prędzej czy później tragedia" - podkreślił.

Działacz PiS z Oleśnicy Artur Nicpoń - według "Gazety Wyborczej" - pisał na swym blogu m.in. o tym, czy "można w Polsce zrobić referendum nad projektem zastrzelenia Tuska i zbierać pod takim projektem podpisy". Prezes PiS zdecydował o zawieszeniu działacza w prawach członka partii.



Brytyjczycy są naszymi oponentami w kwestii budżetu UE

Niestety, ale dziś Brytyjczycy są naszymi oponentami w kwestii budżetu UE - podkreślił premier Donald Tusk. Dodał, że nie ma żadnej wiedzy nt. "historycznych i przełomowych" negocjacji PiS ze stroną brytyjską ws. budżetu. Ocenił, że to nie czas na polityczne gierki.

"Mam naprawdę poważne problemy, nie mam czasu na tak niepoważne traktowanie tych kwestii" - powiedział premier na czwartkowej konferencji prasowej przed wylotem na budżetowy szczyt UE w Brukseli, pytany o informacje dotyczące "przełomowych" rozmów PiS ze stroną brytyjską.

"Nie sądzę, by był to czas na polityczne gierki, to czas na gigantyczną pracę, którą mamy do wykonania w Brukseli" - podkreślił Tusk. "Nie mam tu żadnej wiedzy na temat tych +historycznych, przełomowych+ negocjacji" - dodał.

Jak mówił, ma wiedzę i czuje się kompetentny w negocjacjach budżetowych i - jak zaznaczył - "niestety, ale dziś Brytyjczycy są naszymi oponentami".

Premier przypomniał, że rozmawiał kilkadziesiąt godzin temu z Davidem Cameronem nt. budżetu UE i zna stanowisko Wielkiej Brytanii. "Ja wiem, że sytuacja jest dla PiS niezręczna, ale nie można dać sobie mydlić oczu i przede wszystkim, nie można się dać wykorzystywać przez naszego głównego oponenta" - zaznaczył premier.

Dodał, że nie ma złudzeń, co do brytyjskiej polityki ws. budżetu UE. "David Cameron nie ukrywa, że ze względu na sytuację brytyjską opowiada się za bardzo radykalnymi cięciami. Niestety, sprawa jest tu raczej jasna. Bardzo liczę, że Brytyjczycy nie będą w sposób tak twardy obstawali przy 200 mld cięć, choć nie dostaliśmy żadnego sygnału, że stanowisko brytyjskie może uwzględniać oczekiwania Polski co do budżetu Europejskiego" - podsumował premier.