Komisja Europejska wyraziła w środę zadowolenie z utrzymania w najnowszej propozycji budżetu UE na lata 2014-20 struktury, jaka odzwierciedla jej ubiegłoroczną propozycję. Nie jest zadowolona natomiast z zaproponowanych cięć w wysokości 75 mld euro.

"Propozycja zachowuje równowagę i porządek priorytetów zawarty w propozycji budżetowej KE (z czerwca ubiegłego roku)" - powiedziała na codziennym briefingu KE rzeczniczka Pia Ahrenkilde-Hansen. Zwróciła przy tym uwagę, że propozycja przygotowana przez przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya w sprawie nowych wieloletnich ram finansowych zawiera "znaczące cięcia".

"Zgadzamy się, że przyszły budżet UE musi być katalizatorem wzrostu i tworzenia miejsc pracy - głosi stanowisko KE. - Potrzebujemy odpowiedniej równowagi pomiędzy inwestowaniem we właściwe polityki tworzące wzrost i miejsca pracy oraz wspólnym zobowiązaniem dla lepszego wydawania środków".

"Potrzebujemy budżetu, który jest jednocześnie ambitny i realistyczny. Kraje i instytucje unijne muszą znaleźć kompromis, byśmy mieli budżet dla wszystkich" - dodała Pia Ahrenkilde-Hansen.

KE - jak mówiła rzeczniczka - wciąż jest przekonana, że jej propozycja dot. budżetu na lata 2014-2020 najlepiej odzwierciedla właściwą równowagę, a kwoty, które zawiera, są niezbędne dla zapewnienia różnorodnych polityk, których UE potrzebuje. KE odnotowała też w swoim oświadczeniu, że niektóre kraje członkowskie odnoszą się krytycznie do jej propozycji, ale większość państw unijnych, a także Parlament Europejski, wspierają ją.

Rozesłana około północy do stolic 27 państw UE najnowsza propozycja budżetu została przygotowana przez gabinet przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya i będzie podstawą dalszych negocjacji aż do szczytu przywódców UE w przyszłym tygodniu.

Propozycja zakłada cięcia w wysokości około 75 mld euro w stosunku do ubiegłorocznej propozycji KE, która opiewała na około bilion euro. Cięcia są większe niż zakładał ostatni projekt budżetu opublikowany 29 października przez cypryjską prezydencję. Ale teraz cięcia są rozłożone bardziej proporcjonalnie po różnych politykach, co dla Polski - głównego beneficjanta funduszy spójności - może okazać się bardziej korzystne, przynajmniej w tej polityce, niż propozycja Cypru.

Pragnące zachować anonimowość źródła w KE powiedziały PAP, że propozycja Van Rompuya "jest niezła dla KE", bo przywrócone zostały w niej ważne dla KE elementy, które zostały zmienione w poprzedniej propozycji cypryjskiej prezydencji.

Na przykład niemal w całości przywrócono finansowanie na fundusz "Connecting Europe", z którego mają być realizowane projekty infrastrukturalne w całej UE do poziomu, jaki proponowała KE. Czyli do 46 mld euro, z czego 10 mld ma pochodzi z Funduszu Spójności. Ponadto propozycja Van Rompuya przywraca zapisy dotyczące zachowania pewnych środków na wsparcie tzw. regionów przejściowych, które wzbogaciły się i normalnie powinny przestać otrzymywać pomoc.

Nowa propozycja budżetowa nawiązuje też w części dotyczącej zasobów do budżetu UE do pomysłu KE, by unijną kasę finansować po części z tzw. własnych dochodów - a dokładnie z podatku od transakcji finansowych.

Komisja Europejska zaproponowała w czerwcu ubiegłego roku budżet, który zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 1033 mld euro w tzw. zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach. Dla płatników netto takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia to jednak za dużo. Domagają się cięć, argumentując, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny. Także propozycje Van Rompuya mogą okazać się niewystarczające.

Płatnicy netto różnią się jednak w skali swych postulatów: Niemcy i Francja domagały się dotychczas cięć w wysokości około 100 mld euro, a Wielka Brytania nawet do 180-200 mld euro.