Nowa propozycja budżetu UE na lata 2014-20, do jakiej dotarła PAP, ustala limit dostępu do funduszy spójności dla danego kraju w wys. 2,4 proc. jego PKB. To daje Polsce ok. 73,9 mld euro, czyli więcej niż proponował Cypr. Ale są większe cięcia w rolnictwie.

Rozesłana około północy do stolic 27 państw UE najnowsza propozycja budżetu została przygotowana przez gabinet przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya i będzie podstawą dalszych negocjacji aż do szczytu przywódców UE w przyszłym tygodniu.

Dokument pod nazwę "projekt wniosków ze szczytu 22-23 listopada" uprzedza, że ze względu na "szczególnie ciężką sytuację kryzysową, jakiej doświadczają obecnie niektóre państwa członkowskie" i "niepewność prognoz gospodarczych", budżet 2014-20 zostanie poddany w trakcie trwania rewizji. Propozycja zakłada utrzymanie rabatu brytyjskiego, a także przewiduje korekty w składkach do unijnej kasy dla innych największych płatników netto: Niemiec, Holandii i Szwecji.

Propozycja zakłada cięcia w wysokości około 75 mld euro w stosunku do ubiegłorocznej propozycji KE, która opiewała na około bilion euro. Cięcia są większe niż zakładał ostatni projekt budżetu opublikowany 29 października przez cypryjską prezydencję. Ale teraz cięcia są rozłożone bardziej proporcjonalnie po różnych politykach, co dla Polski - głównego beneficjanta funduszy spójności - może okazać się bardziej korzystne, przynajmniej w tej polityce, niż propozycja Cypru.

Propozycja Van Rompuya ustala limit dostępu do funduszy spójności w wysokości 2,4 proc. PKB kraju rocznie. Komisja Europejska zaproponowała w ubiegłym roku ten limit w wysokości 2,5 proc. PKB (co Polsce dawało dostęp do 77 mld euro w ciągu siedmiu lat). Ale Cypr, za namową głównie Francji, jak informowali dyplomaci, obniżył w swej propozycji ten limit do 2,36 proc. PKB. To pulę funduszy spójności dla Polski obniżyło do ok. 72,7 mld euro. Gdyby limit został ostatecznie przyjęty na poziomie 2,4 proc. PKB, to Polska mogłaby dostać więcej, bo 73,9 mld euro.

Jednocześnie propozycja Van Rompuya utrzymuje "prezent" dla państw, które w ostatnim kryzysie dotknęła recesja, a więc głównie państw południa Europy, jak Grecja i Portugalia. Dla nich limit w dostępie do funduszy spójności będzie wyższy niż 2,4 proc. PKB, ale nie wskazano jeszcze o ile. To uprzywilejowane traktowanie dotyczyć będzie państw, których gospodarka skurczyła się o ponad 1 proc. w latach 2008-2010.

Eksperci będą musieli oszacować na ile niebezpieczne dla najbiedniejszych państw okazać się mogą inne techniczne zmiany w propozycji, w tym ustalanie krajowych alokacji z Funduszy Spójności na największe ponadregionalne projekty. Inna zmianą, która nie wzbudzi zadowolenia polskich dyplomatów jest przywrócenie finansowania na fundusz "Connecting Europe", z którego mają być finansowane projekty infrastrukturalne w całej UE do poziomu jaki proponowała KE. Czyli do 46 mld euro, z czego 10 mld ma pochodzi z Funduszu Spójności.

Znacznie większym cięciom, niż zakładał Cypr, w propozycji Van Rompuya podlega Wspólna Polityka Rolna. Teraz cięcia wynoszą około 22 mld euro (w stosunku do wyjściowej propozycji KE), podczas gdy Cypr proponował tu 7,5 mld euro cięć. Aż o 7 mld euro propozycja Van Rompuya proponuje obniżyć dopłaty na rozwój obszarów wiejskich (tzw. II filar).

Komisja Europejska zaproponowała w czerwcu ubiegłego roku budżet, który zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 1033 mld euro w tzw. zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach. Dla płatników netto takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia to jednak za dużo. Domagają się cięć, argumentując, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny.

Płatnicy netto różnią się jednak w skali swych postulatów: Niemcy i Francja domagały się dotychczas cięć w wysokości około 100 mld euro, a Wielka Brytania nawet do 180-200 mld euro.