Próby zmian w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach grożą poważnymi konsekwencjami - uważają Pracodawcy RP. Według nich działania gmin, które przekazują własnym spółkom gospodarowanie śmieciami bez przetargów, eliminują prywatne firmy z rynku.

Od 1 stycznia br. obowiązuje nowa ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Do 1 lipca 2013 r. gminy muszą przystosować się do odbioru i bezpiecznego zagospodarowania wszystkich odpadów komunalnych. Jednostki samorządowe mają także umożliwić selektywną (ekologiczną) zbiórkę odpadów. Opłata za odbiór śmieci ma być podzielona na wszystkich mieszkańców gminy, którzy będą płacić jedną stawkę. Osoby, które segregują swoje śmieci, będą płacić mniej. Przepisy zobowiązują gminy także do wyboru w drodze przetargu przedsiębiorstwa, które odbierają i zagospodarowują śmieci. Odbiorcą śmieci mogą zostać także przedsiębiorstwa z udziałem samorządu, ale pod warunkiem, że zostaną wybrane w przetargu.

Z przepisami ustawy nie zgadza się wiele samorządów z prezydentem Inowrocławia na czele. Samorządowcy powołując się m.in. na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, twierdzą że jeśli gmina posiada własne spółki, które są w stanie realizować zadania związane z odbiorem i zagospodarowaniem śmieci, nie powinna robić takich przetargów. W czwartek w Sejmie SLD złożył projekt ustawy, który ma umożliwić zlecanie odbioru odpadów spółkom komunalnym bez przetargu.

Gminy maja zastąpić prywatny biznes. Własnymi spółkami

Prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski na czwartkowej konferencji prasowej podkreślił, że "oddanie śmieci gminom nie rozwiązuje problemu, tylko zagraża egzystencji przedsiębiorstw, które tymi odpadami się zajmowały. To jest poważny problem". Przypomniał, że Pracodawcy RP "zdecydowanie" protestowali przeciwko ustawie. "Traktowaliśmy ją nie jako uporządkowanie, ale raczej jako renacjonalizację całego rynku" - dodał.

Według niego działania niektórych gmin, które bez przetargu i wbrew ustawie przekazują spółkom komunalnym gospodarowanie odpadami komunalnymi, jest przejawem nepotyzmu. W wyniku tego - jak tłumaczył - "powstają nowe miejsca pracy dla urzędników, czyli kolejny koszt dla obywateli. To są kolejne miejsca pracy, które można obsadzić swoimi ludźmi. Przykład tzw. rokoszu w Inowrocławiu pokazuje wyraźnie skalę nepotyzmu".

Prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza w piśmie skierowanym w połowie br. do premiera Donalda Tuska napisał, że gmina, jeśli dysponuje własnymi spółkami, które są w stanie realizować zadania związane z odbiorem i zagospodarowaniem śmieci, nie powinna robić takich przetargów. Do tej inicjatywy dołączyli kolejni samorządowcy - m.in. ze Stowarzyszenia Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów Województwa Lubuskiego oraz ze Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolskich. We wrześniu na wniosek prezydenta Inowrocławia radni miejscy przyjęli uchwałę o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisów ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

Gminy rezygnują z przetargów

"Gminy zaczęły zmasowaną akcję i starają się rezygnować z przetargów, chcą sięgnąć po cały śmieciowy tort" - powiedział Malinowski.

Doradca prezydenta Pracodawców RP Marian Mazurek dodał, że gminy powołują się m.in. na orzecznictwo ETS mówiące o tym, że można zrezygnować z przetargu, jeżeli jest usprawiedliwiony interesem publicznym, jednakże interes publiczny nie może mieć charakteru ekonomicznego. Chodzi o tzw. usługi in-house.

"Tak jest w tym przypadku; brakuje zatem prawnego uzasadnienia dla postulatów wygłaszanych przez zwolenników zlikwidowania przetargów" - podkreślili Pracodawcy w oświadczeniu.

Prezes Polskiej Izby Gospodarki Odpadami Dariusz Matlak zaznaczył, że wypracowana ustawa jest kompromisem. "To jest nieprzekraczalna granica dla przedsiębiorców prywatnych. (...) Ten kompromis został zaakceptowany przez organizacje samorządowe i parlament. Dzisiaj ci sami samorządowcy, ci sami prezesi spółek komunalnych, którzy w poprzednich latach domagali się powtórnego podziału rynku w procedurach przetargowych, żądają teraz dla siebie praw wyłącznych, monopolu" - powiedział.

Dodam, że powoływanie się samorządów na orzecznictwo ETS "jest bardzo mętne, a dla nas jest to czysta hipokryzja. Domagamy się literalnego stosowania prawa, czyli przejrzystych procedur przetargowych i równoprawnej konkurencji dla wszystkich uczestników rynku - prywatnych i komunalnych".

W czwartek klub SLD złożył w Sejmie projekt zmian w ustawie o utrzymaniu czystości w gminach. Zdaniem posła SLD Zbyszka Zaborowskiego, obecna ustawa idzie "za daleko, ponieważ zakłada, że w przypadku odbioru śmieci gmina jest zawsze zobowiązana przeprowadzić nieograniczony przetarg (...) - mimo że dysponuje spółkami komunalnymi, które powstały po to, by odpadami komunalnymi gospodarować".

W jego ocenie nie ma niezbędnej potrzeby organizowania przetargów tam, gdzie jest spółka komunalna, przygotowana do wykonywania takiej operacji.