Spółka Inwestycje Polskie ma powstać do końca roku, dlatego w ekspresowym tempie muszą zostać przygotowane reguły jej działania – w tym statut – i wyłonione władze. Wejście na giełdę może pomóc spółce uniknąć zarzutów upolitycznienia.
W resorcie skarbu powstał specjalny zespół składający się z prawników specjalistów od rynków kapitałowych, który ma przygotować start przedsięwzięcia. – Transparentność to ważny element działania spółki, powinien zostać uregulowany w statucie. Docelowo zakładamy notowanie spółki na giełdzie, więc będzie podlegała zasadom rynku kapitałowego, a to też sposób na przejrzystość działania – mówi wiceminister skarbu Paweł Tamborski.
Najważniejszy będzie wybór władz i zapewnienie, by spółka odpowiedzialna za miliardowe inwestycje nie stała się miejscem, gdzie „Staszek może się sprawdzić w biznesie” – jak mówiono niegdyś o Stanisławie Dobrzańskim, polityku PSL, który został szefem jednej z państwowych firm. – Zagrożenie nepotyzmem jest zawsze. Dlatego ważne jest, kto trafi do władz firmy i na jakich zasadach będzie wybierany. Przyda się także kodeks dobrych praktyk – mówi prof. Leszek Pawłowicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. – Gdybyśmy chcieli zminimalizować podejrzenie, że spółka działa nieracjonalnie w wymiarze ekonomicznym, to w jej władzach muszą się znaleźć ludzie z autorytetem i o nieposzlakowanej opinii – dodaje Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan.
Spółka podobnie jak BGK ma podejmować decyzje o dofinansowaniu pieniędzmi z prywatyzacji dużych inwestycji infrastrukturalnych. Resort skarbu zapewnia, że zarówno do rady nadzorczej firmy, jak i do zarządu spółki zostaną pozyskane osoby z wieloletnim doświadczeniem na rynkach kapitałowych, choć jednocześnie zastrzega, że za wcześnie, by mówić o nazwiskach nominatów. Niewykluczone, że ich szukaniem zajmie się spółka headhunterska.
Wejście do władz spółki osób z doświadczeniem rynkowym ma gwarantować podejmowanie decyzji na podstawie kryteriów ekonomicznych. Choć to może się okazać trudne, bo już ona sama została powołana jako element gospodarczej polityki rządu. – Gdy spółka jest własnością Skarbu Państwa, zawsze będzie podejrzenie, że działa na podstawie kryteriów politycznych. To dotyczy nie tylko Gazpromu, ale także firm norweskich, niemieckich czy francuskich – podkreśla Jeremi Mordasewicz.
By takie obawy zminimalizować, spółka musi działać w jawny i przejrzysty sposób, a z tym mogą być kłopoty. Jednym z najpoważniejszych zagrożeń może być utrudnienie opinii publicznej kontroli nad operacjami na majątku Skarbu Państwa. Na taki scenariusz wskazuje historia Funduszu Drogowego. Przez ostatnie lata resort transportu – a w ślad za nim BGK – odmawiał szczegółowych informacji o tym, jak dystrybuowane są środki funduszu. Także jego plan finansowy wciąż jest tajemnicą. Czy tak się stanie w Inwestycjach, będzie zależało od statutu i tego, kto trafi do władz.