Wyroby „no frills” stanowią już 28 proc. sprzedaży w USA. Nawet Apple zaczął robić tablety dla niezamożnych. Renault szykuje się do wprowadzenia na rynek auta, które pod logo Dacii będzie kosztowało 5 tys. euro. Lufthansa powoła tanią linię, która ma zatrzymać odpływ pasażerów do niskokosztowej konkurencji.
Porównanie drogich i tanich marek należących do tych samych koncernów. / DGP
Europa w recesji czerpie wzorce z Indii i Ratana Taty – produkuje tańsze wersje znanych produktów lub oferuje tańsze usługi.
– Podjęliśmy prace nad wyjątkowo tanim modelem, bo zachęcił nas sukces całej gamy Dacii – mówił w wywiadzie dla dziennika „Le Figaro” dyrektor tej taniej marki we francuskim koncernie Arnaud Deboeuf. Sprzedaż Dacii idzie rzeczywiście jak burza. To marka, która stanowi już 36 proc. całej sprzedaży grupy Renault i przynosi firmie od 9 do 14 proc. marży zysku. Fabryki w Maroku czy Rumunii, gdzie koszty pracy są przynajmniej sześciokrotnie niższe niż zakładów we Francji, pracują na 95 proc. swojej mocy, podczas gdy linie produkujące auta Renault utrzymują działalność na poziomie ledwo zapewniającym opłacalność. Dacia Sandero (7,9 tys. euro) jest o 40 proc. tańsza od swojego odpowiednika z gamy Renault (w tym przypadku Clio). Nowy model, który miałby być przeznaczony m.in. dla konsumentów we Francji, w Hiszpanii i we Włoszech, byłby z kolei o 40 proc. tańszy od najtańszego Renault – Twingo.
Taką samą strategię co Renault przyjmują inne koncerny z bardzo różnych branż. Zarząd największej linii lotniczej Europy, Lufthansa, podjął 19 września decyzję o powołaniu nowej taniej linii lotniczej, która będzie obsługiwała wszystkie dotychczasowe połączenia flagowe przewoźnika w Europie poza tymi, które zaczynają się lub kończą w hubach we Frankfurcie i w Monachium, oraz wchłonie obecne tanie linie Lufthansy, Germanwings. Chodzi o oszczędności na kosztach eksploatacji w wysokości miliarda euro rocznie i powstrzymanie odpływu pasażerów do takich konkurentów jak Ryanair czy EasyJet.
Apple na brak klientów i słabe zyski narzekać nie może. Ale i on czuje na karku oddech konkurencji m.in. w postaci tanich tabletów produkowanych przez Amazon czy Google’a. Stąd pomysł wprowadzenia na rynek nowej, tańszej marki iPad Mini, pod którą tablety o mniejszych rozmiarach miałyby być sprzedawane za 250 – 300 dol.
Gigant produktów konsumpcyjnych, brytyjsko-holenderski Unilever wprowadził z kolei markę Knorr Economica, pod którą można m.in. kupić zupy czy sosy błyskawiczne za niższą cenę lub w mniejszej ilości. Na tej samej zasadzie firma rozwija też równoległe tańsze marki innych swoich sztandarowych produktów. Paul Polman, prezes koncernu, przyznaje, że takiego sposobu zwalczania skutków kryzysu nauczył się... w Indiach, w których do legendy przeszedł koncern Ratana Taty produkujący tanie samochody dla ludu. Tataizacja dziś ma zastosowanie w zachodniej Europie.
W Stanach Zjednoczonych coraz więcej koncernów rezygnuje w ogóle ze swoich marek i sprzedaje swoje wyroby bez żadnego logo. Takie wyroby „no frills” stanowią już 28 proc. całej sprzedaży produktów konsumpcyjnych w Ameryce, aż o 1/5 więcej niż w 2009 r.