Dług publiczny będzie pod kontrolą – to główny wniosek ze strategii zarządzania długiem na lata 2013 – 2016, jaką dziś przyjmie rząd. Gdyby przekroczył wielkość 55 proc. PKB – czyli drugi próg ostrożnościowy – rząd musiałby na siłę równoważyć budżet, co oznaczałoby m.in. brak waloryzacji niektórych świadczeń czy drastyczne podwyżki VAT.
Państwowy dług publiczny (mld zł) / DGP
Według autorów strategii z Ministerstwa Finansów taki scenariusz w najbliższych latach nam nie grozi. Najwyższy pułap dług osiągnie w tym roku. Będzie to 52,4 proc. PKB.
Prognoza zapisana w strategii jest zbieżna z opiniami ekonomistów. Są zdania, że dług może wynieść około 52 – 53 proc. PKB. Wiele zależy od kursu złotego. Ale nasza waluta musiałaby się wyraźnie osłabić, by ryzyko złamania drugiego progu ostrożnościowego stało się realne. Piotr Kalisz z banku Citi Handlowy uważa, że euro musiałoby kosztować pod koniec roku około 5 zł, Piotr Bielski z BZ WBK – że 4,70 zł.
Ministerstwo Finansów musiało na nowo policzyć swoje prognozy wielkości długu m.in. dlatego, że zmieniły się założenia wzrostu gospodarczego w najbliższych latach. Resort uważa, że gospodarka w przyszłym roku będzie rozwijała się w tempie 2,2 proc. i nieznacznie przyspieszy w 2014 r. – do 2,5 proc. PKB. Dopiero od 2015 r. przyspieszenie będzie ostrzejsze, wyniesie około 3,5 proc. To wyraźne pogorszenie prognoz w porównaniu do poprzedniej edycji strategii. Efektem są nowe szacunki wielkości długu – ma on spaść poniżej 50 proc. PKB dopiero w 2016 r.
W głównych założeniach przyjmowana dziś strategia jest zbliżona do tych z poprzednich lat. Ministerstwo nadal zamierza elastycznie dobierać rynki, na których będzie się zadłużać, choć dominować ma rynek krajowy. Resort będzie sprzedawał obligacje denominowane w walutach obcych – ich wybór ma zależeć od sytuacji rynkowej. Udział części zagranicznej w długu nie przekroczy 30 proc. – ale MF zostawiło sobie furtkę. Odchylenia od tego poziomu są możliwe, jeśli osłabiłby się złoty lub finansowanie potrzeb pożyczkowych za granicą byłoby bardziej opłacalne niż w kraju.
Jednak głównym tematem, jakim zajmie się dziś rząd, jest przyszłoroczny budżet. MF nie zmieniło istotnie wcześniej omawianego projektu. Według resortu deficyt miałby wynosić niespełna 35,6 mld zł, przy 299,38 mld zł dochodów i 334,95 mld zł wydatków. Nie zmienią się już założenia makro: ministerstwo szacuje wzrost gospodarczy na 2,2 proc. PKB, inflację średnioroczną na 2,7 proc., średni kurs euro na 4,05 zł. W nowej wersji budżetu znajdą się pieniądze na dotację przedszkolną, jaką mają dostać samorządy. Taką zmianę zapowiadał w wywiadzie dla DGP minister finansów Jacek Rostowski.