Z opublikowanych w czwartek danych GUS wynika m.in., że polska żywność – która ma największy wpływ na kształtowanie się inflacji – jest na razie odporna na wysokie ceny niektórych produktów rolnych na rynkach światowych.
Inflacja w tym roku / DGP
Choć seria klęsk żywiołowych u głównych producentów zbóż – m.in. w USA, Rosji i na Ukrainie – wywindowała ceny niektórych produktów rolnych na świecie o kilkadziesiąt procent. W Polsce to właśnie miesięczne spadki cen żywności są odpowiedzialne za spadek inflacji.
Być może to tylko opóźnienie i negatywnych skutków drożyzny na świecie doświadczymy dopiero za kilka miesięcy. Ale niektórzy analitycy tłumaczą to inaczej: producenci żywności boją się podwyższać ceny wyrobów gotowych.
– To może być konsekwencja spadku popytu wewnętrznego. Producentom trudno jest przerzucać wyższe koszty na konsumentów, raczej tną własne marże – mówi Paweł Radwański, ekonomista Raiffeisen Banku.
W sumie w ciągu poprzedniego miesiąca żywność staniała o 1,3 proc. Najbardziej warzywa (o 9 proc.) i owoce (o 8,4 proc.). Tańsze były masło (o1,7 proc.) i jaja (2,1 proc.) Niższa inflacja w sierpniu to również zasługa tańszej odzieży i obuwia. Tu ceny spadły o 2,8 proc. Wskaźnik nieznacznie podwyższały ceny paliw (wzrost o 0,9 proc.) i koszty utrzymania mieszkania (wyższe o 0,1 proc.).
Choć bieżąca inflacja konsumencka nadal jest wyraźnie wyższa niż cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego (2,5 proc.), to – zauważają eksperci – spadł wskaźnik inflacji bazowej. Według wyliczeń Piotra Bujaka z banku Nordea w sierpniu wyniósł on 2 proc. w porównaniu do 2,3 proc. w lipcu. Inflacja bazowa pokazuje zmiany cen towarów i usług wrażliwych na wahania popytu (przy jej wyliczaniu odrzuca się ceny żywności i energii). Dla banku centralnego to szczególnie istotna miara, bo kształtując stopy procentowe, wpływa on właśnie na popyt. Paweł Radwański z Raiffeisen Banku jest przekonany, że wczorajsze dane to kolejny argument za obniżaniem stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Jego zdaniem pierwsza taka decyzja zapadnie już w październiku.
RPP już jest spóźniona z obniżkami, więc teoretycznie spadek stóp od razu o 50 pkt bazowych byłby uzasadniony. Jednak ciągle wysoka inflacja, znacznie wyższa niż cel inflacyjny NBP, spowoduje, że rada wybierze wariant dwóch obniżek miesiąc po miesiącu po 25 pkt – mówi Paweł Radwański.
Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium, dodaje, że część członków rady może mieć opory przed radykalnym cięciem stóp, bojąc się o swój wizerunek. Ekonomista przypomina, że nie tak dawno – bo w maju – RPP podwyższała stopy, bagatelizując sygnały spowolnienia gospodarczego i wskazując na wysoką bieżącą inflację. Dziś, mówi analityk, niezależnie od tego, jak wyglądałyby sierpniowe dane o inflacji, RPP i tak przystąpiłaby do obniżek stop procentowych i zdaniem analityka taka decyzja nastąpi na najbliższym posiedzeniu RPP.
– Wahających się członków rady mogą przekonać informacje o hamującej produkcji i sprzedaży detalicznej wraz ze słabymi danymi z rynku pracy, które poznamy do końca miesiąca – mówi ekonomista.
Nasi rozmówcy są zgodni, że łączna skala obniżek wyniesie 75 pkt bazowych – 50 pkt w tym roku i 25 pkt na początku przyszłego. Główna stopa procentowa NBP spadłaby w ten sposób do 4 proc.