Negocjacje ws. budżetu UE w Nikozji nie przyniosły przełomu. Rośnie poparcie dla polityki spójności, o co zawsze zabiegała Polska, jej główny beneficjent, ale rośnie też presja starych krajów, jak Hiszpania, Portugalia czy Grecja, by zwiększyć ich pulę funduszy.

Czwartkowe posiedzenie ministrów ds. europejskich w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE na lata 2014-20 nie przyniosło przełomu. "Postęp był, ale mniejszy niż liczyliśmy" - ocenił rzecznik Komisji Europejskiej ds. budżetu Patrizio Fiorilli. Rozczarowanie KE wzbudził zwłaszcza fakt, że nie ma postępu w sprawie kluczowej, czyli liczb. Nie zawiera ich przygotowany przez Cypr roboczy dokument ws. budżetu, do którego dotarła PAP.

"Kraje, zajęte pożarem na rynkach finansowych, wciąż nie są gotowe do dyskusji o wielkości budżetu UE, negocjacje posunęły się od roku zaledwie o pięć centymetrów" - powiedział w piątek w rozmowie z PAP zaproszony na posiedzenie szef komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego Alain Lamassoure.

Jak relacjonował Lamassoure, ministrowie powtórzyli w Nikozji wyrażane od dawna stanowiska, dzieląc się, w uproszczeniu, na dwie grupy krajów. Pierwsza grupa to kilkanaście krajów popierających propozycję KE ws. siedmioletniego budżetu w wysokości prawie biliona euro. (Zdaniem Fiorillego ta grupa to nawet 20 krajów). Druga, zdecydowanie mniejsza grupa to kraje-płatnicy netto, pod wodzą Niemiec, domagające się redukcji budżetu o 100-150 mld euro. Przedstawiciel Wielkiej Brytanii mówił podobno o redukcji nawet rzędu 200 mld euro. Dokument przygotowany przez cypryjską prezydencję przyznaje, że w świetle dotychczasowych negocjacji "nieuchronne będzie obniżenie proponowanej przez KE globalnej wysokości wydatków".

"Jeśli będą cięcia, to oczywiste jest, że dotkną dwie największe polityki: spójności i rolnictwa"

W imieniu PE Lamassoure powtórzył w Nikozji postulat wprowadzenia tzw. nowego dochodu do budżetu UE (np. w postaci podatku od transakcji europejskich), ale źródła niemieckie zapewniły PAP, że Niemcy wciąż się na to absolutnie nie zgadzają.

"Chcemy, by budżet był w całości zasilany tylko składkami krajowymi obliczanymi na postawie PKB kraju" - powiedziały w piątek źródła niemieckie. Niemcy przygotowały na spotkanie osobny dokument na temat konieczności "lepszego wydawania" unijnych pieniędzy. Wciąż domagają się tzw. warunkowości, czyli zabierania funduszy krajom niespełniającym zasad dyscypliny finansów publicznych. Nowością jest też propozycja, by zamrażać dostęp do funduszy krajowi, "jeśli Rada ma wątpliwości, czy spełnia on europejskie wartości" - napisano w dokumencie Berlina.

By osiągnąć cel, jakim jest porozumienie budżetowe, do końca roku, prezydencja cypryjska i gabinet szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya potwierdziły zorganizowanie dodatkowego szczytu przywódców w listopadzie. Nie ustalono jeszcze dokładnego terminu. Raczej "w drugiej połowie listopada" - powiedziały źródła UE.

Według źródeł cypryjskich główna batalia negocjacyjna między krajami członkowskimi dotyczyć będzie polityki spójności, a następnie z PE - dochodów własnych. Źródła te przyznały, że rozmowy w Nikozji pokazały, iż jest coraz więcej krajów, które politykę spójności popierają, zgadzając się, że to główne źródło wzrostu i zatrudnienia w UE. Z taką argumentacją zawsze występowała Polska, główny beneficjent tej polityki. Ale jest też coraz więcej krajów - dodały te źródła - które domagają się środków z tej polityki. Chodzi zwłaszcza o kraje dotknięte kryzysem, jak Hiszpania, Portugalia, Irlandia czy Grecja.

To może oznaczać, że, aby osiągnąć porozumienie, środki z polityki spójności trzeba będzie podzielić nieco inaczej niż proponowała KE, kosztem np. Polski. Z propozycji KE wynika bowiem, że to Polska mogłaby liczyć na 80 mld euro w latach 2014-20 z całej puli na tę politykę, wynoszącej ok. 370 mld euro. Polska otrzymałaby najwięcej spośród wszystkich państw UE. Taka duża suma dla Polski wynika z faktu, że głównym kryterium ubiegania się o fundusze jest poziom zamożności - liczony w PKB na mieszkańca. Żeby zapobiec nadmiernie wielkiemu budżetowi, KE zaproponowała wyznaczenie limitu absorpcji funduszy przez dany kraj na 2,5 proc. jego PKB. Niektórzy płatnicy netto proponują dodatkowe ograniczenie, by kraj nie mógł dostawać więcej niż w budżecie na lata 2007-14 (w przypadku Polski to 67 mld euro).

Rzecznik KE ds. budżetu zapewniał w piątek, że nie widzi możliwości zmiany traktatowych kryteriów przyznawania funduszy z polityki spójności w budżecie UE. Wskazał też, że z polityki spójności korzystają także regiony w starych krajach UE, a kraje, które obecnie przeżywają kryzys, jak Grecja, Portugalia czy Irlandia, korzystają z innych dodatkowych środków, zwłaszcza z funduszy ratunkowych strefy euro.