Analitycy inwestycyjni nie mają żadnych złudzeń, dlaczego inwestowanie z Amber Gold w złoto, nie miało żadnych szans powodzenia. Jak wyjaśnia portal ekonomiczny Money.pl, firmę oraz jej klientów pogrążyło taniejące złoto. Jeśli oczywiście przyjąć, że zawierała ona transakcje finansowe oparte na zlocie.

Jeśli przyjmiemy, że pieniądze były uczciwie lokowane w kruszec, to firma nie miała prawa zarobić dla swoich klientów, a wręcz ich pieniądze topniały.

Cena złota stopniała jak śnieg na wiosnę

Jak przypomina portal, w ciągu roku cena złota spadła o ponad 4 procent. Z jeszcze większą stratą mogą liczyć się klienci, którzy założyli lokaty w połowie listopada zeszłego oraz pod koniec lutego tego roku. W obu tych przypadkach złoto osiągnęło najwyższy poziom w historii, przekraczając 1770 dolarów za uncję, co przy obecnej cenie poniżej 1600 dolarów oznacza spadek o prawie 11 procent.

Jeśli Amber Gold lokował w kruszec to do każdego tysiąca złotych…dopłacał 200 zł

Zatem depozyty zakładane w tych okresach musiały przynosić straty. Jeśli więc gdańska spółka oferowała lokaty o zyskach gwarantowanych w wysokości 10 procent w skali roku, to po upływie tego kryzysowego dla złota czasu do każdej lokaty w wysokości tysiąca złotych musiała dopłacać aż 200 złotych.

Jeśli jednak ktoś zainwestował w złoto 3 lata temu, zarobił nawet 90 proc.

Trzeba przyznać, że znacznie korzystniej inwestowanie w najpopularniejszy kruszec wygląda w perspektywie ostatnich trzech lat - czyli od chwili kiedy Amber Gold wystartował. W połowie 2009 roku cena złota oscylowała w okolicach tysiąca dolarów, co daje do teraz zysk na poziomie około 70 procent. W szczytowym okresie - gdy cena złota biła rekordy - zysk z takiej inwestycji, w przypadku jej rozpoczęcia na początku sierpnia 2009 roku, dochodził nawet do niemal 90 procent.

Zdaniem analityków te gwałtowne wzrosty sprzed dwóch lat i sprzed roku tłumaczą ekspansję spółki na rynku. Złoty okres skończył się jednak wraz ze spadkami.
Tyle, że cenowy top dla złota skończył się bardzo szybko…

- Złoto nigdy nie było bezpieczną przystanią dla inwestorów - mówi Money.pl Paweł Kordala, analityk domu maklerskiego XTB, specjalizujący się w rynku surowców.
- Przez ostatnie dziesięć lat za wzrost cen złota odpowiadali inwestorzy, którzy zgromadzili je w gigantycznych ilościach. By zrealizować zyski od pewnego czasu je sprzedają, a to powoduje spadek cen - tłumaczy. Jego zdaniem zapewnianie wysokiej stopy zwrotu, poprzez lokowanie całego kapitału w kruszce, jest niemożliwe. - Mamy do czynienia z początkiem końca bańki spekulacyjnej na złocie. W przeszłości, kruszec tracił w krótkim czasie nawet ponad 40 procent.

Produkt finansowy oparty na złocie to ułuda – nikt nie przewidzi jego ceny

- Mamy do czynienia z klasycznym suwakiem, od punktu - niski zysk i wysokie bezpieczeństwo do punktu - wysoki zysk i niskie bezpieczeństwo - mówi Money.pl Piotr Wojda wiceprezes Mennicy Wrocławskiej, firmy od lat działającej na rynku metali inwestycyjnych w Polsce. - Złoto, podobnie jak inne surowce podlega ciągłym wahaniom wartości i nie da się zaoferować klientowi produktu finansowego, w którym gwarantujemy trzykrotność zysków, jakie może uzyskać na bankowych lokatach. To niemożliwe w przypadku kruszców, których wartość podlega dużym i dość gwałtownym wahaniom - tłumaczy.

Złoto to dobre oszczędzanie, ale jako lokata – wielkie, wielkie ryzyko

Jego zdaniem inwestowanie w złoto to świetny pomysł na odkładanie oszczędności ze względu na inflacje czy wysoką płynność, jednak wiąże się z ryzykiem, które klient musi zaakceptować.

Najlepiej jest kupić złoto fizycznie i je przechowywać

- Zawsze, gdy mamy do czynienia z produktem opartym wyłącznie na złocie czy platynie, przy którym gwarantuje się wysokie oprocentowanie, każdemu powinna się zapalić czerwona lampka. Trudno nie dostrzec korelacji między tym jak wygląda rynek złota od ponad pół roku, a sytuacją Amber Gold, czy innych tego typu instytucji parabankowych - mówi Wojda.

Podkreśla różnice między działalnością jego firmy, a Amber Gold. - U nas klienci fizycznie kupują złoto. Mogą je zdeponować w naszym skarbcu albo w wybranym przez siebie banku lub zwyczajnie zabrać do domu - mówi Wojda. - Fakt, że je posiadają jest wystarczającą gwarancją, że nie mają do czynienia z jakimś dodatkowym ryzykiem. Ci, którzy skusili się na wirtualne produkty, niestety tej pewności nie mają.

Andrzej Zwoliński, Money.pl