Trzeba obniżyć stopy procentowe jeszcze w tym roku – mówią ekonomiści zaskoczeni spadkiem tempa wzrostu produkcji przemysłowej.
Gospodarka hamuje znacznie mocniej, niż spodziewała się większość ekonomistów. Tyle że Rada Polityki Pieniężnej może mieć opory, by zmienić swoją politykę. Dopiero co w maju podwyższyła stopy procentowe. Według analityków nie doceniła ryzyka spowolnienia. Według danych GUS produkcja przemysłowa w czerwcu wzrosła ledwie o 1,2 proc. Prognozowano 4 proc. – Te dane są bardzo słabe, niepokojące – mówi Piotr Bujak, ekonomista banku Nordea.
Analitycy są dziś zgodni: rada powinna zacząć rozważać już obniżkę stóp. – Obniżka powinna nastąpić w czwartym kwartale albo na początku pierwszego kwartału przyszłego roku – mówi Mateusz Sutowicz, ekonomista banku Millennium. Piotr Bujak dodaje, że rada nie powinna bać się wysokiej inflacji – a to był główny argument za zaostrzeniem polityki pieniężnej. Spowolnienie przejawia się nie tylko w słabym wzroście produkcji, lecz także w stagnacji na rynku pracy. Zatrudnienie w czerwcu prawie nie wzrosło, a wzrost płac, po odjęciu wypłat premii w górnictwie, był wolniejszy od wzrostu cen. Skoro nie ma presji płacowej, to trudno przypuszczać, by popyt w gospodarce się zwiększał, a tylko to mogłoby spowodować wzrost niebezpiecznej inflacji.
Słabe dane z rynku pracy i złe informacje o produkcji to dwa elementy tej samej układanki. Przedsiębiorcy nie widzą potrzeby, by zatrudniać nowych pracowników, skoro nie zamierzają więcej produkować. Do zwiększania produkcji się nie kwapią, bo mają coraz mniej nowych zamówień. To już wiemy od momentu publikacji danych o PMI – indeksie pokazującym nastroje wśród menedżerów firm. Spadek liczby zamówień w czerwcu był najszybszy od trzech lat. Przedsiębiorcy, jeśli dostają nowe zlecenia, realizują je z zapasów wyprodukowanych już towarów. A produkowanie „na magazyn” to duże ryzyko w warunkach tak dużej gospodarczej niepewności, jaką mamy w strefie euro – głównego zagranicznego odbiorcy polskiego eksportu.
Innym powodem wyhamowania produkcji jest spadek popytu związany z domykaniem inwestycji przed Euro 2012. Wyraźnie było to widoczne w budowlance, w której nastąpił spadek produkcji w skali roku o 5,1 proc. – Złożył się na to przede wszystkim spadek o 14 proc. produkcji w firmach budowlanych zajmujących się wznoszeniem obiektów inżynierii lądowej i wodnej. Są to przedsiębiorstwa, które realizowały inwestycje infrastrukturalne związane z Euro 2012 – uważa Adam Czerniak, ekonomista Kredyt Banku. Branży budowlanej nie sprzyjała też dekoniunktura na rynku mieszkaniowym – liczba rozpoczętych nowych budów mieszkań spadła w czerwcu o ponad 16 proc. w skali roku.
Co dalej? Wiele zależy od koniunktury w strefie euro. Tu nastroje nie są najlepsze. Opublikowany we wtorek niemiecki indeks ZEW pokazujący, jak przedsiębiorcy oceniają sytuację w gospodarce, spadł bardziej, niż oczekiwano. Nie najlepsze były też odczyty publikowanych wcześniej indeksów PMI dla poszczególnych krajów strefy. Druga połowa roku może być już naprawdę słaba. Trzeba to brać pod uwagę – mówią chórem ekonomiści.