Były wiceprezes NBP Krzysztof Rybiński o wtorkowych danych GUS, z których wynika, że w czerwcu w przedsiębiorstwach w było zatrudnionych 5 mln 531,4 tys. osób, czyli o 0,1 proc. więcej niż przed rokiem, a przeciętne wynagrodzenie brutto wynosiło 3,75 tys. zł, czyli wzrosło o 4,3 proc. w ujęciu rocznym, a liczone miesiąc do miesiąca - o 3,8 proc.:

"Siła nabywcza wynagrodzeń nie wzrosła, gdyż inflacja wyniosła tyle, ile wzrost wynagrodzeń.

Martwi stagnacja w zatrudnieniu, gdyż wzrost w wysokości 0,1 proc. w ujęciu rocznym jest prawie żaden. Wobec maja zatrudnienie się nie zmieniło, choć na rynku pracy działało jeszcze szereg pozytywnych czynników, m.in. sporo osób miało zatrudnienie w związku z Euro 2012, a firmy budowlane jeszcze nie rozpoczęły masowych zwolnień, które nastąpią.

W drugiej połowie roku powinniśmy się spodziewać spadku zatrudnienia m.in. w sektorze publicznym. Może to dotyczyć np. nauczycieli, pracowników administracji oraz budownictwa.

Spadek zatrudnienia i płac doprowadzi w drugiej połowie roku do znacznego pogorszenia nastrojów wśród polskich konsumentów. W przyszłym roku czeka nas recesja, znacznie pogorszenie odczujemy już w drugiej połowie tego roku".