Blisko dwukrotnie wzrosła w ostatnich kilku miesiącach ilość niesprzedanego węgla na przykopalnianych zwałach. Wiceminister gospodarki Tomasz Toczykiewicz ocenia, że to przejaw spowolnienia gospodarczego. Resort wzywa spółki węglowe do cięcia kosztów.

Z danych ministerstwa wynika, że w końcu marca tego roku na zwałach leżało ponad 2,7 mln ton węgla wobec ponad 2,1 mln ton na przełomie 2011 r. i 2012 r. W maju stan zwałów przekroczył 5 mln ton, a po czerwcu jest prawdopodobnie jeszcze wyższy.

"Wzrost ilości węgla na zwałach to również efekt spowolnienia gospodarczego, nie tylko w Europie, ale przede wszystkim w Chinach, bo to jest główny odbiorca węgla. Zachwianie popytu tam, powoduje zachwianie na całym rynku" - skomentował w poniedziałek w Katowicach wiceminister Tomczykiewicz.

Jego zdaniem można liczyć na to, że jeszcze w tym roku koniunktura poprawi się i - jak powiedział - "spółki węglowe będą miały się tak dobrze jak w minionym roku".

Wiceminister wskazał, że zarządy spółek węglowych muszą śledzić sytuację rynkową i dostosowywać do niej zarządzane firmy.

"Muszą przede wszystkim cały czas ciąć koszty. Wiemy, że znaczący jest import węgla, a to znaczy, że jest on po prostu tańszy od węgla polskiego. To jest nieustające zadanie dla spółek węglowych, żeby pilnować kosztów, aby węgiel był sprzedawany" - powiedział wiceminister.

Dodał, że spowolnienie gospodarcze dotknęło nie tylko producentów węgla energetycznego, ale także koksowego, dostarczanego przemysłowi metalurgicznemu.

"Spowolnienie w produkcji stali również jest widoczne, w związku z tym także sprzedaż węgla koksowego jest mniejsza, niż w roku ubiegłym" - wskazał Tomczykiewicz.