Inwestorzy coraz bardziej obawiają się spowolnienia w państwach BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny), które od początku kryzysu są głównym motorem wzrostu światowej gospodarki. Ich waluty w rekordowym tempie tracą na wartości.
Brazylijski real, rosyjski rubel i indyjska rupia straciły najwięcej od 1998 r., a chiński juan ma najgorszy okres od dewaluacji przeprowadzonej w 1994 r. – wynika z analizy przeprowadzonej przez agencję Bloomberg.
W tym kwartale notowania reala obniżyły się o 12 proc. i jest on najbardziej tracącą walutą spośród 31 najczęściej handlowanych. Rubel spadł o 11,5 proc., zaś rupia jest 10 proc. pod kreską. Kurs juana jest wprawdzie kontrolowany przez bank centralny, ale pod presją rynku Ludowy Bank Chin pozwolił na spadek notowań o 1,2 proc. Inwestorzy wyprzedają waluty Brazylii, Chin, Indii i Rosji na wieść o zmniejszeniu się tempa rozwoju gospodarczego w tych krajach – informuje Bloomberg.
Real traci na wartości ze względu na to, że niewypłacalność brazylijskich konsumentów osiągnęła najwyższy poziom od trzech lat. Z kolei rubel ma problemy z powodu taniejącej ropy i – co za tym idzie – malejących wpływów z eksportu tego surowca. Wartość rupii spada ze względu na rosnący deficyt budżetowy Indii. Na atrakcyjność chińskiego juana negatywnie wpływają m.in. spadające ceny na rynku nieruchomości. Do końca roku waluty mogą stracić nawet 15 proc. swojej wartości – szacuje Stephen Jen, analityk w amerykańskim banku Morgan Stanley.
Te niepokojące sygnały mają jednak pozytywny aspekt. – Słabnąca waluta będzie stymulowała wzrost gospodarczy, pozytywnie wpływając na konkurencyjność eksportu z krajów BRIC – ocenia amerykański fundusz Investment Management. To właśnie państwa BRIC zyskiwały na osłabianiu walut. Chodzi zwłaszcza o Chiny, które stale oskarżane są przez Zachód o sztuczne zaniżanie kursu juana.