Walka z podróbkami prowadzona od lutego br. w Kantonie przez władze prowincji Guangdong - centrum chińskiego eksportu - przynosi widoczne efekty. Ze straganów znikają podrabiane produkty luksusowych marek, którymi do niedawna masowo tam handlowano.

Akcja opiera się głównie na działaniach policji, która regularnie urządza naloty na stoiska handlowe i fabryki. Jak podają władze miasta, do 21 maja w samym Kantonie policjanci skontrolowali ponad 200 tys. przedsiębiorstw, zlikwidowali prawie 1,4 tys. zakładów, w których produkowano lub sprzedawano podróbki, i zatrzymali ponad 1,5 tys. osób.

Wiele krajowych i zagranicznych firm podziękowało za kampanię i pochwaliło jej skuteczność - informuje strona internetowa władz Kantonu. Obywatelom, którzy udzielą informacji na temat firm zamieszanych w proceder, obiecuje się nagrody pieniężne w wysokości nawet 50 tys. juanów (prawie 27 tys. zł).

"To się zaczęło na początku roku. Od tego czasu regularnie kontrolują nas policjanci. Nie pozwalają nam handlować podróbkami" - powiedział PAP sprzedawca z największej ulicy handlowej w Kantonie, Beijing Lu. Niektórzy handlarze przesiadują w bramach i na korytarzach obok zamkniętych stoisk. Otwierają je tylko na chwilę, gdy ktoś przyprowadzi klienta. Wobec częstych nalotów, wielu z nich nie zamierza już zamawiać nowego towaru; chcą tylko sprzedać to, co zalega w magazynie, a potem zamknąć interes.

Jeszcze w ubiegłym roku stragany przy Beijing Lu wypełnione były podrabianymi ubraniami, torebkami i zegarkami najbardziej luksusowych marek na świecie. Teraz podróbki usunięto z wystaw, a zamiast nich co kilkadziesiąt metrów stoją ludzie zachęcający do obejrzenia tego, co zostało w magazynach. Zainteresowanych prowadzą pomiędzy stoiskami do wnętrza budynków, a potem labiryntem korytarzy do ukrytych pomieszczeń, które otwierane są tylko po zapewnieniu, że przyszli klienci, a nie policjanci. Dopiero tam, za zamkniętymi drzwiami, odbywa się prezentacja towaru i negocjowanie ceny.

W takich kryjówkach asortyment nie jest tak szeroki, jak dawniej na straganach, ale w dalszym ciągu można tam za 100 juanów (ok. 53 zł) kupić zegarek do złudzenia przypominający luksusowy produkt, za który w pobliskim markowym sklepie trzeba byłoby zapłacić od 10 tys. do 90 tys. juanów (ok. 5,3 tys. do ok. 48 tys. zł). "Nasze zegarki są lepszej jakości. Są cięższe, gdyż zostały wykonane z lepszego materiału" - wyjaśniła PAP sprzedająca w tym sklepie Tan Lixin, dodając, że drogie, markowe zegarki kupują u niej przede wszystkim bogaci Chińczycy, którym coraz bardziej zależy na posiadaniu oryginalnych produktów.

Inaczej jest z podróbkami - te w hurtowych ilościach nabywają w Kantonie głównie cudzoziemcy. Znaczna część podrabianego towaru trafia za ich pośrednictwem na rynki europejskie i amerykańskie. "Nasi klienci zamawiają duże ilości towaru i eksportują je do swoich krajów, również do Polski" - powiedział PAP mężczyzna, który zajmuje się oprowadzaniem klientów po kryjówkach.

W 2011 roku zatrzymano w Polsce podrabiane dobra o wartości 33,5 mln euro, z czego prawie 52 proc. pod względem wartości stanowiły towary pochodzące z Chin - powiedziała PAP naczelnik Wydziału Ochrony Praw Własności Intelektualnej w Departamencie Polityki Celnej Ministerstwa Finansów Iwona Mońko. Na razie wydział nie dysponuje tego typu statystykami na rok 2012, na których można by zaobserwować skuteczność chińskich zabiegów.

Walka z podróbkami w Guangdongu to element szerszej kampanii prowadzonej przez władze pod hasłem "zniszczyć trzy, zbudować dwa". Celem kampanii, prócz ukrócenia produkcji i sprzedaży podrabianych dóbr, jest eliminacja nielegalnych monopoli i łapówkarstwa. "Dwa", które należy budować, to "zaufanie społeczne" i "system kontrolowania rynku" - wyjaśniono na stronie internetowej kantońskich władz.