Cztery ministerstwa walczące o wpływy na wydobycie gazu łupkowego doszły do porozumienia w sprawie powołania pełnomocnika ds. wydobycia. Pełnomocnik nie będzie jednak pozostawiony bez kontroli.
Rada Ministrów przyjmie za tydzień rozporządzenie powołujące wiceministra środowiska Piotra Woźniaka na pełnomocnika rządu ds. wydobycia. Projekt jest po obradach komitetu stałego RM i zyskał akceptację resortów. Jego treść w porównaniu z pierwotną wersją zasadniczo się zmieniła. To efekt starcia dwóch koncepcji i kilku ministerstw, które broniły się przed utratą kompetencji w kwestii poszukiwań i wydobycia gazu z łupków.

Kompetencyjny kompromis

Zgodnie z rozporządzeniem pełnomocnikiem ds. wydobycia zostanie główny geolog kraju. Takiemu rozwiązaniu nie był przychylny Mikołaj Budzanowski, minister skarbu. Twierdził, że uprawnienia pełnomocnika kolidują nie tylko z kompetencjami resortu skarbu, lecz także Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Gospodarki, a nawet Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
MSZ postulowało utworzenie zespołu międzyresortowego ds. rozwoju wydobycia jako organu pomocniczego premiera. Miałoby to wyeliminować zarzuty dotyczące przejmowania kompetencji innych resortów przez jedno ministerstwo. Zadania realizowane byłyby kolegialnie. Tej koncepcji przeciwny był minister Woźniak. Pełnomocnikowi początkowo mieli doradzać członkowie specjalnie powołanego biura ds. rozwoju wydobycia. Mówiło się, że w jego skład mieliby wejść m.in. obecni doradcy ministra. Ostatecznie postanowiono, że organem pomocniczym, ale zapewne i kontrolnym, będzie zespół międzyresortowy składający się z reprezentantów m.in. MSP i MSZ. – To rozwiązanie zaakceptowali wszyscy ministrowie – mówi osoba związana z Ministerstwem Środowiska.
Teraz projekt czeka już tylko na podpis premiera. Gdy ten złoży go pod rozporządzeniem, nowe przepisy wejdą w życie w ciągu dwóch tygodni, a więc jeszcze w I połowie lipca.

Finansowa blokada

Piotr Woźniak jako pełnomocnik za zadanie będzie miał m.in. „przygotowywanie koncepcji ekonomicznych, prawnych i strategicznych dla gazu łupkowego”. Koncepcje te są już gotowe. Chodzi o projekt ustawy, która wprowadza podatek od przyszłego wydobycia, a także reguluje kwestie środowiskowe związane z wierceniami i podziałem przyszłych dochodów ze złóż. Problem w tym, że kluczowy dla inwestorów poszukujących gazu łupkowego w Polsce projekt znów doprowadził do konfliktu resortów. Tym razem zablokowało go Ministerstwo Finansów.
Założenia do ustawy miały zostać zaprezentowane już dwa tygodnie temu. Niespodziewanie resort środowiska odwołał konferencję. Magda Sikorska, rzecznik MŚ, tłumaczyła to koniecznością konsultacji z innymi resortami. Choć w tym czasie Piotr Woźniak zapewniał, że branża pozna założenia nowych regulacji jeszcze w czerwcu, to już niemal pewne jest, że przed wakacjami projekt ustawy nie zostanie upubliczniony. Nieoficjalnie wiadomo, że resort finansów zgłosił poważne uwagi do rozwiązań podatkowych proponowanych przez przyszłego pełnomocnika.
Na razie wiadomo, że ustawa ma zwiększyć udział Skarbu Państwa w zyskach z wydobycia węglowodorów. Dzięki nowemu podatkowi zyskać mają samorządy – zwiększy się ich udział w przychodach z wydobycia ropy i gazu. Powołane zostaną też: Narodowy Operator Kopalin Energetycznych – strategiczna spółka, która w imieniu rządu będzie bezpośrednio nadzorować wydobycie z krajowych złóż w Polsce – oraz Fundusz Węglowodorowy. Ten ostatni ma inwestować część przychodów Skarbu Państwa z wydobycia w edukację, szkolnictwo, naukę oraz badania i rozwój.

Ministerstwa broniły swoich wpływów na wydobycie gazu