Polskie banki unikają sprzedaży swoich obligacji, chociaż koszty zaciągania kredytów spadły do rekordowo niskiego poziomu. Głównym powodem są obawy przed ponownym zaognieniem kryzysu zadłużeniowego w strefie euro – twierdzi agencja Bloomberg.

Największy kredytodawca w kraju, PKO BP już po raz drugi od kwietnia odwołał termin emisji do czasu poprawy warunków rynkowych. Podobnie argumentował anulowanie sprzedaży papierów dłużnych BRE Bank, należący do niemieckiego Commerzbanku.

„Zarówno PKO, jak i BRE mają solidne pozycje i mogą czekać na lepsze czasy” – mówi Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities w Warszawie – „Europejskie rynki muszą stać się zdecydowanie mniej gwałtowne niż to ma obecnie miejsce”.

Jeśli premie płacone przez PKO spadły dzisiaj w Warszawie do 3,38 proc. , czyli do sześciotygodniowego minimum, a dobre tempo rozwoju gospodarki zapewnia bankowi wyższe zyski, to równocześnie zwiększa się gwałtowność oraz niepewność związana z przyszłością strefy euro, która jest największym rynkiem polskiego eksportu oraz właścicielem większości bankowych aktywów w Polsce.

Inwestycyjny rating Polski i odporność jej gospodarki zapewnia rządowym aktywom „status bezpiecznej przystani” – oświadczył w zeszłym tygodniu Jaime Reusche, analityk Moody’s Investors Service. Ale premie za obligacje korporacyjne posiadający niższe ratingi pną się w górę, gdyż inwestorzy trzymają się najbardziej bezpiecznych aktywów.

Ale “nowa szansa dla emisji (polskich banków) wygaśnie w ciągu czterech tygodni z powodu wakacji” – mówi Stefan Sauerschell, menedżer obligacji korporacyjnych w niemieckim funduszu Union Investment.

PKO BP może będzie musiało zaoferować „premie w wysokości 275-290 punktów powyżej średniej wartości swapów”, ale nie będzie miało w tym roku problemu ze sprzedażą swoich obligacji, gdyż inwestorzy “lubią polskie banki z powodu ich stabilnego modelu biznesowego” – podkreśla Sauerschell, który sam posiada obligacji PKO.