Zwycięstwo w niedzielnych wyborach w Grecji konserwatywnej Nowej Demokracji (ND) wywołało ulgę w całej UE, obawiającej się, że kraj ten nie będzie kontynuował programu oszczędności i reform, co mogłoby doprowadzić do jego wyjścia ze strefy euro.

Przywódca ND Antonis Samaras otrzymał w poniedziałek od prezydenta Karolosa Papuliasa mandat do utworzenia nowego rządu. Jak zapowiedział, mogą wejść do niego te partie, które opowiedzą się za dotrzymaniem przez Grecję zobowiązań dotyczących oszczędności i reform. Przywódca ND zastrzegł jednak, że konieczne są też zmiany w programie oszczędnościowym, aby zapanować nad bezrobociem i recesją.

Aleksis Cipras, lider skrajnie lewicowej koalicji SYRIZA, która zajęła drugie miejsce w wyborach, powiedział już, że jego partia nie przystąpi do koalicji rządowej.

Po niedzielnych wyborach Unia Europejska zapewniła, że będzie dalej stać za Grecją jako członkiem rodziny UE i eurolandu i będzie wspierać kraj w reformach. Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz oświadczył, że "nowy rząd Grecji może liczyć na współpracę w możliwym lekkim dostosowaniu strategii reform i gospodarczych celów. Jeśli Grecja będzie się trzymać zobowiązań, wówczas UE może zbadać, co może jeszcze zrobić, by rozwiązać kryzys" - powiedział.

Gotowość do rozmów z nowym rządem Grecji zapowiedział też Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a także G7, skupiająca najbogatsze państwa świata.

Rzecznik niemieckiego rządu Georg Streiter podkreślił, że aktualnie nie ma rozmów o tym, by dać Grecji więcej czasu na realizację uzgodnionych reform. Według niego decydującą kwestią pozostaje to, aby przyszły rząd w Atenach trzymał się treści programu reform, których wdrażanie jest warunkiem kontynuowania pomocy finansowej dla Grecji.

Wynik wyborów Grecji został przyjęty z ulgą także we Włoszech

Premier Mario Monti uznał, że to "pozytywny sygnał dla Europy i dla euro" i że pozwala on na "spokojną wizję przyszłości". "Naród grecki, mimo bardzo trudnych warunków, zrozumiał znaczenie i wartość Europy" - dodał włoski premier.

W poniedziałek większość greckich dzienników z ulgą pisała o wyniku wyborów w kraju. Według konserwatywnego dziennika "Kathimerini" wybory zakończyły się "werdyktem w postaci westchnienia ulgi". Centrolewicowa gazeta "Ethnos" napisała, że wyborcy dali rządowi "jasny mandat" do tego, by utrzymał Grecję w strefie euro i renegocjował warunki planu ratunkowego.

Belgijski dziennik "La Libre Belqique" przypomniał z kolei, że Grecję nadal obowiązują warunki, na jakich Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny przyznały jej pomoc finansową. "Bądźmy szczerzy: Grecja, której gospodarka jest na kolanach, nie powinna szukać wykrętów. Zobowiązania podjęte przez Ateny, choć można je poprawić i rozłożyć w czasie, powinny być respektowane. Stawką jest solidarność finansowa Unii Europejskiej" - wskazuje dziennik.

Włoski dziennik "Corriere della Sera" wyraził opinię, że "Grecja pozwoliła odetchnąć Europie" i że wiadomości napływające z Aten mogą przynieść swoisty rozejm w kryzysie publicznego zadłużenia. Stwierdza też, że konieczne są pilne decyzje UE w sprawie realizacji unii fiskalnej, bankowej i makroekonomicznej.

Nie wiadomo, co greckie wybory zmieniły

Tymczasem brytyjski "Guardian" jest zdania, że nie wiadomo, co greckie wybory zmieniły, gdyż nie wyłoniły politycznej platformy dla utworzenia stabilnego rządu, nie mówiąc o perspektywie poprawy gospodarczej.

Ryszarda Formuszewicz, analityk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że "sytuacja w Grecji jest obecnie zdecydowanie lepsza niż po przednich wyborach, 6 maja. Prawdopodobieństwo pata politycznego zostało wydatnie zmniejszone. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że radykalnie lewicowa SYRIZA również uzyskała większe poparcie".

"Otwartą kwestią pozostaje, co nowemu rządowi uda się wynegocjować w kwestii zobowiązań, które zostały już nałożone na Grecję. Są pozytywne sygnały ze strony instytucji europejskich że pewne gesty zostaną wobec Greków wykonane. Największe szanse są na modyfikację ram czasowych realizacji zobowiązań. Jest to także uznanie realiów, ponieważ Grecja była praktycznie sparaliżowana przez kampanię wyborczą i wiele działań było zablokowanych. Jest to uznanie, że pewnych zobowiązań nie udałoby się zrealizować w planowanych terminach" - dodała Formuszewicz w wypowiedzi dla PAP.

Były ambasador RP w Atenach Grzegorz Dziemidowicz uważa, że po wyborach w Grecji "jest szansa na powstanie stabilnej koalicji, gdyż Nowa Demokracja i PASOK mają w parlamencie przynajmniej 12 mandatów ponad połowę, a jak na Grecję to jest dużo. Jeśli dobiorą jeszcze trzeciego proeuropejskiego partnera do rządu, to rzeczywiście stabilizacja polityczna, która jest warunkiem dalszego pomyślnego rozwoju sytuacji, będzie zabezpieczona".

Dziemidowicz w rozmowie z PAP podkreślił, że "Grecja musi zbudować struktury nowoczesnego państwa, w którym zarówno władza ma wiele do powiedzenia, opozycja jest korektorem decyzji podejmowanych przez rząd, ale i aparat fiskalny działa normalnie. Nie ma już powrotu do tej Grecji sprzed listopada, czy nawet wyborów 6 maja - odchodzi już państwo beztroskich rządów, subsydiowanych przez Unię Europejską".