W niedzielnych wyborach Grecy będą musieli dokonać wyboru między euro a drachmą - powiedział lider Nowej Demokracji (ND) Antonis Samaras w piątek wieczorem na ostatnim przedwyborczym wiecu tej partii w Atenach.

"Istotne pytanie w tych wyborach brzmi: opowiecie się za euro czy drachmą? Jeśli wrócimy do drachmy, cofniemy się o 50 lat" - powiedział Samaras tłumom zgromadzonym na centralnym placu Syntagma.

Na piątkowym wiecu w Atenach obecnych było około 10 tys. zwolenników ND. Większość z nich trzymała niebiesko-białe narodowe flagi Grecji. Jest to interpretowane jako wyraz poparcia dla jednego z nacjonalistycznych haseł Samarasa, który powiedział: "Nie pozwolimy, aby nasz kraj stał otworem dla każdego nielegalnego imigranta".

Według komentatorów politycznych nacjonalistyczne elementy w kampanii wyborczej Samarasa wynikają z próby przyciągnięcia do ND wyborców skrajnie prawicowych, którzy w ostatnich wyborach 6 maja głosowali na neofaszystowską Złotą Jutrzenkę i populistyczne Ludowe Stowarzyszenie Ortodoksyjne (LA.O.S.).

"W obecnej sytuacji dla Samarasa każdy głos jest na wagę złota" - powiedział PAP felietonista dziennika "Kathimerini" Kostas Iordanidis.

ND, jeden z dwóch faworytów niedzielnych wyborów, uważana jest w Europie za jedyną partię, która może uratować Grecję przed wyjściem ze strefy euro.

Według ostatnich nieoficjalnych sondaży (w Grecji na dwa tygodnie przed wyborami rozpoczyna się sondażowa cisza wyborcza) tylko Nowa Demokracja i Koalicja Radykalnej Lewicy (SYRIZA) mają szansę na zdobycie pierwszego miejsca, w obu wypadkach z wynikiem około 30 procent.

ND chce tylko niewielkich zmian w porozumieniu z trojką (KE, EBC i MFW) o programie drakońskich oszczędności, które wydają się akceptowalne dla UE, podczas gdy SYRIZA planuje gruntowną renegocjację tego memorandum, a nawet zastąpienie go Narodowym Planem Odbudowy i Rozwoju.

Przywódca SYRIZY Aleksis Cipras nie ma wielu zwolenników w Europie. UE obawia się, że mimo zapewnień Cipras w razie zwycięstwa może jednostronnie zerwać porozumienie z trojką, a tym samym zmusić Unię do przerwania finansowej pomocy dla Grecji.

W takim wypadku państwo greckie w ciągu miesiąca musiałoby wrócić do drachmy, ponieważ nie byłoby go stać na wypłacenie pensji i emerytur w euro.