Piątek jest kolejnym dniem spadku wartości złotego względem euro i dolara. Przed godz. 11 za euro płacono 4,40 zł, za dolara 3,57 zł, a za franka 3,67 zł. Analitycy podkreślają, że to skutek złych nastrojów na rynkach globalnych.

W piątek przed godz. 7 za wspólną walutę trzeba było zapłacić 4,39 zł, za dolara 3,55 zł, a za szwajcarskiego franka 3,66 zł, o godz. 11 było to odpowiednio 4,41, 3,57 i 3,67 zł.

"Nastroje na rynkach finansowych pozostają słabe. Zaufanie do wspólnej waluty jest nikłe. Na tym wszystkim traci złoty" - stwierdził analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas.

Dodał, że negatywne nastroje to w dalszym ciągu głównie zaniepokojenie sytuacją Hiszpanii i Grecji, co rzutuje na perspektywach całej strefy euro. "Dodatkowo humorów inwestorom nie poprawiają słabe dane z USA, jakie ostatnio zostały opublikowane. Szczególnie może niepokoić spadek indeksu Chicago PMI w maju do 52,7 pkt. z 56,2 pkt. To nie tylko wynik znacząco gorszy od prognoz, które mówiły o 56,5 pkt., ale też najgorszy wynik od września 2009 roku" - wskazał.

Zdaniem Kiepasa w piątek jest mała szansa na odbicie na rynku walutowym, bowiem piątkowe kalendarium danych makroekonomicznych jest wypełnione po brzegi. Przed południem Markit Economics podał wskaźniki PMI dla przemysłu krajów strefy euro. W przypadku eurolandu wskaźnik ten wyniósł w maju 45,1 pkt przy prognozie na poziomie 45 pkt. Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Niemiec, przygotowywany przez Markit Economics, wyniósł w maju 2012 roku 45,2 pkt wobec 46,2 pkt na koniec kwietnia.

"Po południu analogiczne indeksy PMI/ISM zostaną opublikowane dla amerykańskiego sektora przemysłowego. Zostaną też opublikowane miesięczne dane z rynku pracy w USA. We wszystkich tych przypadkach raczej należy oczekiwać odczytów nieco gorszych od prognoz, niż liczyć na pozytywną niespodziankę. Dlatego też szanse na silniejszą poprawę nastrojów na rynkach finansowych w piątek wydają się stosunkowo niewielkie" - ocenił.

"Wczorajsza sesja pokazała, że presja na wzrost EUR/PLN jest na tyle duża, że nawet przy obecności BGK na rynku poziom 4,40 będzie trudny do utrzymania. Jednocześnie rośnie prawdopodobieństwo wejścia na rynek przez NBP. Zakładając dalszy spadek EUR/USD i słabsze dane z USA, należy się liczyć ze wzrostem EUR/PLN w okolice 4,42-4,44. Przyczynić mogą się do tego także słabsze dane o PMI w polskim przetwórstwie. W przypadku USD/PLN najbliższym celem są okolice 3,60" - napisano w porannym komentarzu Banku Pekao.