W czwartek z listy firm notowanych na szwajcarskiej giełdzie zniknął koncern Petroplus, który jeszcze dwa lata temu należał do największych w europejskiej branży rafineryjnej.

Według ekspertów przypadek grupy Petroplus to dowód na słabość całego sektora w Europie Zachodniej. O problemach było wiadomo już dwa lata temu, ale w styczniu tego roku groźba bankructwa stała się realna po tym, jak banki zamroziły kredyty przeznaczone na zakup ropy na potrzeby pięciu rafinerii Petrplusa.

Okazało się, że koncern nie otrzyma kredytu na miliard dolarów, o jakie zabiegał, a jego zadłużenie sięgnęło 1,7 mld dol. Poza tym Petroplus generował ostatnio straty - na koniec 2009 roku wyniosła ona 250 mln dolarów (strata netto), choć firma odnotowała 65,3 mln dolarów zysku operacyjnego (przy przychodach sięgających 14,8 mld dolarów). Rok później obroty wprawdzie wzrosły - do 20,7 mld dol., ale nadal wynik netto był ujemny - 112,3 mln dolarów. Danych za 2011 rok firma nie podała.

Petroplus starał się przez ostatnie miesiące znaleźć nabywców na swoje aktywa, ale tylko częściowo poszukiwania zakończyły się sukcesem. Na początku maja sfinalizował umowę w sprawie sprzedaży szwajcarskiej rafinerii Cressier z firmą Vitol, która jest potentatem w handlu ropą naftową. (Partnerem Vitola w tej transakcji jest spółka Atlas, powołana przez jednego z twórców Petroplusa - Marcela Van Poecke).

Inny naftowy trader - firma Gunvor kupiła od Petroplusa zakład w Antwerpii, który przerabia 107 tys. baryłek ropy dziennie. Ciągle jednak ważą się losy jednej z największych rafinerii w Europie - Coryton w Thurrock w Wielkiej Brytanii oraz niemieckiej Ingolstadt, które uchodzą za najlepsze w grupie Petrplusa i są potentatami - w sumie mogą przerobić 330 tys. baryłek ropy dziennie. Brytyjskiemu zakładowi grozi zamknięcie, jeśli nie znajdzie się na niego nabywca. Pracę może stracić w sumie 2 tys. ludzi.

Od marca trwają też poszukiwania inwestora dla francuskiej rafinerii Petit-Couronne (niedaleko Rounen w północno-zachodniej części kraju - PAP). Termin zamknięcia przetargu przesuwano już kilkakrotnie, bo nie pojawiły się odpowiednie oferty, a kolejny upływa 25 maja. Francuski rząd zaangażował się w ratowanie rafinerii, zawierając specjalne porozumienie z koncernem Shell, dzięki czemu możliwe stało się utrzymanie produkcji. Okazało się też m.in., że Petroplus jest winien ok. 250 mln dolarów algierskiemu koncernowi Sonatrach za dostawy ropy.

Według ekspertów upadłość Petroplusa i słabe zainteresowanie aktywami rafineryjnymi to efekt spadku opłacalności tej branży. Szefowie francuskiej firmy paliwowej Total uważają, że w Europie trzeba będzie zamknąć jeszcze zakłady przerabiające w sumie milion baryłek ropy dziennie. Mówiła o tym na konferencji w Barcelonie Nathalie Brunelle, odpowiedzialna w koncernie za rozwój i strategie części rafineryjnej. Sam Total w 2010 roku zamknął zakład w Dunkierce, co wywołało wiele kontrowersji, oraz bezskutecznie poszukiwał inwestora dla zakładu Lindsey.

Zła sytuacja branży rafineryjnej zaniepokoiła ostatnio Komisję Europejską. Bankructwo firmy Petroplus oraz spadek rentowności i ograniczenie produkcji w innych zakładach skłoniło unijnego komisarza ds. energii Gunthera Oettingera do zorganizowania w połowie maja specjalnego spotkania na temat przyszłości branży. O takie spotkanie zabiegali m.in. szefowie firm należących do Petroplus oraz Europejskie Stowarzyszenie Przemysłu Rafineryjnego(EUROPIA), którzy od wielu miesięcy ostrzegają przed utratą konkurencyjności i skutkami regulacji unijnych dla sektora, a zwłaszcza przepisów dotyczących jakości paliw i wymogów polityki klimatycznej.

Jak podał portal Europolitics, Oettinger zapewnił w czasie spotkania, że branża rafineryjna należy do najważniejszych w przemyśle Unii Europejskiej i trzeba zapewnić jej konkurencyjność.

Zdaniem Isabelle Muller, sekretarza generalnego EUROPII, "jeżeli w przyszłości Unia Europejska pragnie zapewnić sobie bezpieczeństwo dostaw paliw przez własny przemysł rafineryjny, to już obecnie trzeba podjąć niezbędne działania na rzecz stworzenia ku temu odpowiednich warunków".

"Do tej pory panowało powszechne przekonanie, że firmy paliwowe poradzą sobie w każdych warunkach, także w kryzysie, obecna sytuacja to weryfikuje, o czym świadczy choćby liczba wystawionych na sprzedaż rafinerii w Europie" - powiedział PAP wiceprezes PKN Orlen Krystian Pater, który uczestniczył w brukselskim spotkaniu.

"Zbyt wiele czynników makroekonomicznych negatywnie wpływa na kondycję branży, a unijne wymagania dotyczące produkcji biopaliw czy ograniczenia emisji dwutlenku węgla, stanowią dodatkowe wyzwania. Powstaje pytanie o sens i celowość inwestycji w rafineriach w Unii Europejskiej, które oznaczają gigantyczne wydatki, podczas gdy po sąsiedzku - w krajach poza Unią - działają zakłady, które nie muszą ich dokonywać, bo też nie muszą spełniać wymagań w zakresie ochrony środowiska" - dodał.

EUROPIA uważa, że branża znalazła się na granicy przetrwania, ze względu na spadek opłacalności produkcji rafineryjnej, czyli niskie marże z przerobu ropy i produkcji paliwa. Zdaniem analityka DI BRE Banku Kamila Kliszcza słabość branży wynika nie tylko z regulacji unijnych, ale i problemów strukturalnych. Analityk uważa, że przy wysokich notowaniach cen ropy widoczny jest spadek popytu w państwach unijnych na paliwo, z powodu wysokich cen i stagnacji gospodarczej.

"Zachodnioeuropejskie rafinerie nastawione są przede wszystkim na wytwarzanie benzyny, więc mamy nadprodukcję tego paliwa i niedobór oleju napędowego, który jest najbardziej popularny na rynku" - dodał analityk.

Według portalu Europolitics, przedstawiciele EUROPII na spotkaniu z komisarzem Oettingerem ostro skrytykowali zwłaszcza działanie unijnej komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard i propozycje zmierzające do sztucznego podwyższenia cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla.

Rafinerie - tak jak inni emitenci tego gazu - muszą uczestniczyć w systemie handlu emisjami (ETS) i kupować część pozwoleń na wolnym rynku. Poza tym wyzwaniem dla rafinerii są przepisy dyrektywy dotyczącej jakości paliw, która ogranicza rafineriom możliwość wykorzystania niektórych gatunków ropy.

Jak twierdzą eksperci branży, pojawiły się nawet pomysły ograniczenia przerobu ropy rosyjskiej typu URAL, która jest najważniejszą w rafineriach Europy Centralnej i Wschodniej w tym i w Polsce.