Po wczorajszym tąpnięciu, indeksy w Europie mają dziś szansę się podnieść dzięki nieoczekiwanie dobrej postawie inwestorów w USA i w Azji. Pod warunkiem, że wstępne odczyty PMI nie rozbiją tych nadziei w pył, oceniają analitycy.

"Po wczorajszym tąpnięciu w Europie, spora część indeksów znalazła się na poziomie niedawnych minimów z końca poprzedniego tygodnia. Można wczorajszy spadek odczytać jako kontrę podaży po trwającym dwa dni odbiciu, można jednak także jako test ostatnich minimów. Po serii spadków w ostatnich tygodniach rynki są wyprzedane (dwie sesje wzrostów z tego tygodnia niewiele pod tym względem zmieniły), więc do dalszych spadków i wyznaczenia nowych minimów potrzebny byłby silny impuls" - ocenił analityk Open Finance Emil Szweda.

Według niego, póki co, sprawy przybierają dla niedźwiedzi mniej korzystny obrót. Wall Street po spadkowym otwarciu zdołała wyjść na plus. Bloomberg jako powody tego przypływu entuzjazmu podaje nadzieje na rozwiązanie problemów w Europie, choć nie wiadomo na czym miałyby się opierać, bo od rozwiązania problemów jesteśmy chyba dalej niż kiedykolwiek. Być może rodzą się nadzieję na akcję banku centralnego, albo nawet na skoordynowaną interwencję. W Azji indeksy utrzymały się o okolicach zera, niektóre jak Kospi czy Nikkei zdołały wyjść na plus (0,1 i 0,2% na minuty przed końcem notowań), inne tylko próbowały (na godzinę przed końcem indeks giełdy w Szanghaju tracił 0,1 %, a Hang Seng 0,4%).

Właśnie w Chinach miał miejsce pierwszy dziś wstępny odczyt indeksu PMI dla sektora produkcji. Indeks spadł do 48,7 z 49,3 w kwietniu, ale jak widać większej szkody rynkom nie zrobił, być może dlatego, że premier już zapowiedział działania stymulujące gospodarkę. W Europie na tak klarowny sygnał nie można liczyć. Wczorajszy szczyt unijnych przywódców ujawnił coraz bardziej jaskrawe różnice między Francją i Niemcami, między południem i północą Europy (to właśnie rozbieżności wewnątrz unii mogły być przyczyną wczorajszej przeceny).

Więc jeśli odczyty PMI ponownie zawiodą inwestorów (wstępne odczyty miesiąc temu stały się pretekstem do masowej wyprzedaży akcji) inwestorzy nie mogą liczyć na słowa pocieszenia od polityków, co najwyżej na jeszcze głośniej podkreślane różnice między polityką rozwoju przez wydawanie i rozwoju przez oszczędzanie. „Biorąc pod uwagę niskie poziomy indeksów i wyprzedanie rynków większe szansę na zwycięską potyczkę ma obóz kupujących. Alternatywne scenariusze to udeptywanie dna lub sesja panicznej wyprzedaży, jeśli odczyty okażą się wyjątkowo słabe" - podsumował Szweda. W środę WIG 20 zniżkował o 2,93% i wynosi 2.038,14 pkt. WIG stracił o 2,51% i wynosi 36.934,93 pkt. Obroty wyniosły 778,8 mln zł.