Jeżeli Grecja wyjdzie ze strefy euro, to w wyniku decyzji nowego rządu, który wyłoni się w ciągu miesiąca - uważa prof. Leszek Balcerowicz, były prezes NBP. W jego opinii Grecja poniesie wówczas poważne koszty.

"Grecy nie są w stanie pokryć bieżących wydatków budżetu ani spłacać już zredukowanego zadłużenia zagranicznego bez kredytów, (....) których jedynym potencjalnym źródłem jest Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz państwa UE" - powiedział w środę dziennikarzom we Wrocławiu prof. Balcerowicz.

Podkreślił, że Grecja ma szanse wyjść z obecnych problemów i pozostać w strefie euro, jeżeli po wyborach powstanie tam rząd, który podtrzyma zobowiązania wobec instytucji unijnych.

Najgorszy dla Grecji scenariusz - zdaniem prof. Balcerowicza - wiąże się z odrzuceniem przez nowy rząd Grecji porozumień z instytucjami unijnymi, które gwarantują udzielanie kolejnych transz pożyczek.

"Gdyby nowy rząd zdecydował, że bardziej opłaca się Grecji wyjść ze strefy euro, to wtedy ten kraj poniósłby poważne koszty związane z tym, że większość zadłużenia greckiego musiałaby być obsługiwana w zdewaluowanej walucie. Gdyby zaś w skrajnym scenariuszu rząd Grecji powiedział, że nie będzie spłacać zadłużenia (...) to powstałby poważny problem polityczny w Europie" - mówił ekonomista.

Zdaniem byłego prezesa NBP ewentualne wyjście Grecji ze strefy euro nie pociągnie "automatycznie" za sobą wyjścia z tej struktury następnych krajów.

Prof. Balcerowicz wygłosił w środę na Uniwersytecie Wrocławskim wykład pt. "Stan finansów publicznych, stabilność makroekonomiczna, wzrost gospodarki. Co dalej z euro?".