Prezydent Grecji Karolos Papoulias ostrzegł przywódców partii politycznych, że banki obawiają się masowego wycofywania pieniędzy przez Greków, którzy są zaniepokojeni przedłużającym się kryzysem politycznym w kraju i jego niepewną przyszłością w strefie euro.

W Grecji rosną obawy, że dojdzie do wycofywania środków na masową skalę, co spowoduje załamanie krajowego sektora bankowego - wynika z opublikowanego w środę zapisu spotkania, które odbyło się we wtorek z udziałem prezydenta i przywódców partii.

Powołując się na rozmowę z szefem greckiego banku centralnego Jeorjosem Prowopulosem, Papoulias powiedział, że tylko w poniedziałek Grecy wycofali z banków co najmniej 700 mln euro. "Pan Prowopulos powiedział mi, że (wśród Greków) nie ma paniki, ale są duże obawy, które mogą przerodzić się w panikę" - miał powiedzieć prezydent.

Obawy o przyszłość Grecji pogłębiły się we wtorek, gdy stało się jasne, że po niedawnych wyborach parlamentarnych nie uda się wyłonić nowego rządu. Oznacza to, że konieczne są nowe wybory - już trzecie w ciągu trzech lat.

Sondaże wskazują, że planowane na czerwiec kolejne głosowanie nie przełamie politycznego impasu, a jedynie umocni pozycję skrajnych ugrupowań lewicowych. Sprzeciwiają się one oszczędnościom, których od zadłużonej Grecji domagają się MFW, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny w zamian za pomoc finansową. Instytucje te zapowiedziały, że wstrzymają pożyczki, jeśli nowy rząd nie będzie kontynuował planu reform i oszczędności.

Tymczasem słychać kolejne głosy o możliwym wyjściu Grecji ze strefy euro. Szefowa MFW Christine Lagarde powiedziała we wtorek, że należy być przygotowanym na uporządkowane wyjście Grecji z eurolandu. Ostrzegła przy tym, że byłoby to "bardzo kosztowne i bardzo ryzykowne".

W części kręgów unijnych narasta frustracja z powodu Grecji i obawy, że kraj ten, którego udział w gospodarce UE wynosi zaledwie 2 procent, mógłby wciągnąć strefę euro w kolejny kryzys - pisze Reuters.