Mimo, iż grecki prezydent ma czas do czwartku z ogłoszeniem terminu wcześniejszych wyborów, to większość uczestników rynku już teraz zakłada taki scenariusz.

W utworzenie rządu jedności narodowej mało kto wierzy, chociaż teoretycznie dla mniejszych ugrupowań (DIMAR i Niezależni Grecy) byłaby to bezpieczniejsza opcja, niż tworzenie radykalnej koalicji z lewicową SYRIZĄ, która może okazać się wygranym w kolejnym politycznym rozdaniu. Skutkiem ostrego skrętu w polityce, byłoby też rychłe rozstanie się ze strefą euro.

Bo choć większość europejskich polityków (przed popołudniowym spotkaniem Eurogrupy) zapewniała, iż należy zrobić wszystko aby uratować Grecję, to jest oczywiste, iż powinno się to odbyć w ramach obecnych zasobów i żadne negocjacje, które miałyby na celu zmiękczenie procesu reform, nie wchodzą obecnie w grę. Tyle, że jakikolwiek rząd nie powstałby teraz w Grecji to nie będzie tak pro-reformatorski jak gabinet technokraty Lukasa Papademosa. Nie ma, zatem żadnej pewności, iż Grecy zgodzą się na dodatkowy program oszczędności, co powinni zrobić do końca czerwca.

Główne obawy, jakie mają teraz politycy i uczestnicy rynku to jak poważne będzie zamieszanie na rynkach finansowych, jeżeli Grecy rzeczywiście za kilkanaście miesięcy opuszczą strefę euro. Coraz większa rzesza inwestorów dyskontując taki scenariusz wcześniej, już teraz obstawia kolejne słabe ogniwa w euro układance. Bo jest oczywiste, że opuszczenie przez jeden kraj strefy walutowej, będzie sygnałem, iż Euroland to nie monolit i scenariusz ten mogą powtórzyć inne kraje mające poważne problemy. Zwłaszcza, jeżeli europejscy politycy przeorientują się z polityki oszczędności na wspieranie wzrostu gospodarczego…

Rentowności hiszpańskich obligacji 10-letnich sięgnęły dziś poziomu 6,35 proc., a spread względem analogicznych papierów niemieckich był najwyższy w historii – ponad 490 p.b. Inwestorzy krzywo patrzyli też na papiery włoskie, z kolei duży popyt odnotowano na dług niemiecki, amerykański i brytyjski – to pokazuje klasyczną migrację kapitałów uciekających przed ryzykiem. Nastroje dodatkowo pogarszały słabsze dane ze strefy euro – spadek produkcji przemysłowej o 2,2 proc. r/r w marcu, co potęguje emocje przed jutrzejszymi odczytami PKB za I kwartał. Dane poznamy o godz. 11:00. O tej samej porze opublikowany zostanie też indeks oczekiwań niemieckich analityków – ZEW, który może się mocno rozminąć z rynkowymi szacunkami.

Sytuacja techniczna EUR/USD pokazuje, iż weszliśmy w kolejną strefę 1,2770-1,2850, przy czym kluczowe mogą okazać się wsparcia na 1,2810-15 (na bazie oscylacji z pierwszej połowy stycznia b.r.). Potencjalna korekta w górę nie powinna naruszyć okolic 1,29, gdzie umiejscowiona została kolejna luka spadkowa (pierwsza była tydzień temu w poniedziałek).