Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w największej części były pochodną emocji, jakie w czwartkowy wieczór wzbudził prezes amerykańskiego banku JP Morgan Chase. Informacja, iż spółka może stracić 2 mld dolarów na rynku CDS-ów pchnęła na południe akcje sektora finansowego na całym świecie i o poranku większość indeksów europejskich musiała szukać przeceny. WIG20 nie był wyjątkiem i już na progu sesji oddał około 0,7 procent, co właściwie pokrywało się ze stratami średnich na giełdach otoczenia.

W kolejnych godzinach notowania na rynkach europejskich skoncentrowały się na szacowaniu skali spadków, jakich na otwarciu doświadczy dziś Wall Street. W istocie przez siedem godzin ceny akcji na rynkach europejskich, w tym na GPW koncentrowały się głównie na notowaniach kontraktów na amerykańskie indeksy oraz kondycji eurodolara, który szukał dziś korekty wcześniejszej przeceny.

Przełomem stały się dopiero dane o nastrojach konsumentów w USA. Lepszy od oczekiwań odczyt pchnął na północ ceny akcji oraz cenę ropy, która na wielu ostatnich sesjach ciążyła indeksom przekładając się na spadki spółek surowcowych.

Niestety w przypadku GPW problemem okazała się aktywność rynku, która do finałowych minut sesji była skrajnie niska. Starczy powiedzieć, iż do końcowego fixingu suma obrotu na spółkach o największej kapitalizacji wynosiła niewiele więcej niż 220 mln złotych. W efekcie na zamknięciu sesji licznik pokazał ledwie 306 mln, co czyni sesję jedną z najspokojniejszych w bieżącym roku.

Niski obrót oznacza, iż handel nie ma żadnej wiarygodności technicznej i nie warto przywiązywać się do spadku indeksu o 0,4 procent. Godny odnotowania jest jednak brak przebicia wsparcia na wykresie WIG20, które na przestrzeni ostatnich miesięcy aktywizowało podaż. Aktualność październikowego dołka pozwala z umiarkowanym optymizmem oczekiwać kolejnych sesji.