W czwartek niedźwiedzie próbowały odzyskać inicjatywę, ale niewiele z tego wyszło. Mimo braku powodów do optymizmu, indeksy jednak poszły w górę. Dalsze losy odreagowania w rękach Bena Bernanke.

Przedpołudniowa część sesji na warszawskiej giełdzie przypominała to, co działo się dzień wcześniej z tą różnicą, że w fazie osłabienia indeks największych spółek zdołał uchronić się przed spadkiem pod kreskę. Na otwarciu zyskiwał 0,5 proc., próbę zwiększenia skali zwyżki zakończył niepowodzeniem, a w południe znalazł się kilka punktów powyżej środowego zamknięcia. Byki jednak nie dawały za wygraną i korzystając z poprawy nastrojów na głównych giełdach europejskich w ciągu dwóch godzin doprowadziły wskaźnik do poziomu niemal 2190 punktów, co oznaczało wzrost o 0,9 proc.

Od rana bardzo dobrze spisywały się akcje JSW i Tauronu, które po publikacji wyników finansowych spółek zyskiwały po ponad 2 proc. Wkrótce za nimi podążyły walory PGE, rosnąc wczesnym popołudniem o 2,5 proc. Po ostatnich silnych zwyżkach niewielkiej korekcie poddały się papiery Bogdanki, Banku Handlowego i PKO. Drugi dzień z rządu o ponad 1 proc. w górę szły akcje Telekomunikacji Polskiej.

Zmienne nastroje panowały na głównych giełdach europejskich. Indeksy w Paryżu, Londynie i Frankfurcie zaczęły dzień od wzrostów po 0,6-0,8 proc. Przedpołudniowy atak podaży sprowadził je pod kreskę, a kolejne godziny przyniosły mocne odreagowanie i wskaźniki ustanowiły dzienne maksima. Poprawa nastrojów miała swoje źródło w skoku notowań kontraktów na amerykańskie indeksy.

Co ciekawe, nagła chęć posiadania akcji pojawiła się jeszcze przed publikacją danych z amerykańskiego rynku pracy. Gdy okazało się, że liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 367 tys. i była minimalnie wyższa iż się spodziewano, reakcja na rynkach była niemal niedostrzegalna. Silne spadki z ostatnich dni odrabiały wskaźniki w Atenach i Madrycie, zwyżkując po ponad 3 proc. Rentowność hiszpańskich obligacji nadal utrzymywała się powyżej 6 proc.

Amerykańscy inwestorzy nie przejęli się dynamicznym wzrostem deficytu handlowego Stanów Zjednoczonych. Rosnąca przewaga importu nad eksportem odbije się niekorzystnie na tempie wzrostu PKB. W pierwszych minutach handlu na Wall Street indeksy zyskiwały po 0,5-0,7 proc. Zwyżka wygląda bardziej na odreagowanie po sześciu spadkowych sesjach z rzędu, niż na początek trwałej poprawy nastrojów. Zmienić je może popołudniowe wystąpienie Bena Bernanke, a jeszcze więcej zależeć będzie od interpretacji tego, co usłyszą inwestorzy.

Końcówka sesji przyniosła niewielkie pogorszenie nastrojów po obu stronach oceanu. CAC40 zniwelował większość wcześniejszego dorobku, DAX zyskiwał około 0,5 proc. WIG20 ostatecznie zyskał 0,88 proc., WIG wzrósł o 0,58 proc., mWIG40 zniżkował o 0,14 proc., a sWIG80 o 0,25 proc. Obroty wyniosły 793 mln zł.


KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Roman Przasnyski, Open Finance