France Inc., czyli firmy kontrolowane przez państwo pod rządami prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego straciły 124,3 mld euro na wartości rynkowej – szacuje agencja Bloomberg.

Spółki, w których państwo posiada udziały, poczynając od Electricte de France i Air France-KLM po France Telekom przegrywają z zagraniczną konkurencją, gdyż rząd Sarkozy’ego blokował cięcia miejsc pracy w celu ograniczenia bezrobocia, sprzeciwiał się podwyżkom taryf i zwiększał ich opodatkowanie w ramach walki z deficytem.

Od czasu zaprzysiężenia Sarkozy’ego w maju 2007 roku wartość holdingu państwowych spółek notowanych na giełdzie spadła o 66 proc., czyli znacznie więcej od indeksu CAC 40, który skurczył się w tym okresie o 48 proc. – wynika z obliczeń Bloomberga. W sytuacji, gdy stopa bezrobocia we Francji jest najwyższa od 12 lat, a siła nabywcza gospodarstw domowych stała się jednym kluczowych tematów kampanii wyborczej, inwestorzy oczekują jeszcze większych trudności i to bez względu na to, kto ostatecznie zwycięży w drugiej rundzie wyborów prezydenckich na początku maja.

„Państwo będzie przedkładać pokój społeczny nad interesami mniejszościowych akcjonariuszy” – twierdzi Alexandre Hezez, szef inwestycji w Convictions Asset Management w Paryżu _ “To nie jest miejsce, w którym chciałbyś inwestować i nie sądzę, by państwo troszczyło się o tworzenie wartości przez swoje spółki”.

Łączna wartość udziałów francuskiego rządu w takich firmach, jak producent energii EDF, GDF Suez, w EADS – spółce-matce Airbusa, a także w Aeroports de Paris, atomowej grupie Areva, we France Telekom, Air France-KLM, Renault, Safran, Thales i CNP Assurances spadła wczoraj do rekordowo niskiego poziomu 63,7 mld euro w porównaniu z maksimum 224 mld euro z listopada 2007 roku.

Ani Sarkozy, ani jego socjalistyczny kontrkandydat Francois Hollande nie deklarowali obniżenia udziałów państwa w firmach. Chociaż przed pierwszym starciem wyborczym w najbliższa niedzielę, 22 kwietnia, obaj kandydaci idą niemal łeb w łeb, to wszystkie sondaże na temat rozstrzygającej rozgrywki w drugiej turze, 6 maja, dają zwycięstwo Hollande’owi.

“Jako inwestor nie włożyłbym pieniędzy w firmę, w której państwo ma udziały, ponieważ niewiele będę miał do powiedzenia” – mówi Roland Fernet, szef KBL Richelieu Gestion w Paryżu – „Taryfy będą ustalane przez państwo, rynki będą regulowane, toteż zostaje nam niewiele kart do gry. Francuskie udziały kontrolowane przez państwo nie są żadnym plusem”.