Jeszcze w pierwszej połowie kwietnia do Trybunału Konstytucyjnego trafi kolejna skarga zbiorowa samorządów. Tym razem chodzi o rządowe plany utworzenia zagłębia węgla brunatnego, któremu sprzeciwiają się lokalne władze.
Z każdym dniem przybywa samorządów sprzeciwiających się budowie na ich terenach kopalni odkrywkowych węgla brunatnego. Tym razem samorządy, które do niedawna protestowały w ramach lokalnych komitetów, wystąpią do Trybunału Konstytucyjnego (TK) w ramach akcji ogólnopolskiej.
Skargę przygotuje samorządowa koalicja Rozwój Tak – Odkrywki Nie, w której uczestniczą wójtowie i burmistrzowie z czterech województw (dolnośląskiego, lubuskiego, łódzkiego i kujawsko-pomorskiego), w których mogą powstać odkrywki. – Prawnicy dokonują ostatnich poprawek redakcyjnych w szykowanych dokumentach – mówi Irena Rogowska, przewodnicząca stowarzyszenia Rozwój Tak – Odkrywki Nie i wójt gminy Lubin, gdzie ma powstać kopalnia. Dodaje, że skarga zostanie złożona do trybunału zaraz po świętach wielkanocnych.
Sprzeciw samorządowców wzbudziły przepisy znowelizowanej ustawy o prawie geologicznym i górniczym. Nakazują one gminom przyjmowanie miejscowych planów zagospodarowania terenów z uwzględnieniem ochrony złoża np. węgla brunatnego. Po to, by w przyszłości można było wybudować tam kopalnie odkrywkowe, co z kolei zakłada rządowa Koncepcja Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030.

35 mld ton tyle mogą wynosić zasoby węgla brunatnego na Dolnym Śląsku

Dla samorządowców jest to nic innego jak ukryta forma wywłaszczenia. Co więcej, ich zdaniem w rządowych dokumentach nie ma nic na temat późniejszej rekultywacji tych terenów, co – zdaniem lokalnych władz – oznacza trwałą dewastację środowiska naturalnego.
Eksperci przyznają, że metoda odkrywkowa może powodować większe stężenie pyłów czy nawet odwodnienie pobliskich terenów (co np. będzie widoczne po niższym poziomie wód w studniach). Ale nie rozumieją obaw samorządowców, że inwestorzy zostawiliby zdewastowane grunty po zakończeniu eksploatacji. – Plan rekultywacji takiego terenu jest niezbędną częścią tzw. projektu zagospodarowania złoża, bez którego eksploatacja nie może nawet ruszyć – mówi dr Jacek Kasiński z Państwowego Instytutu Geologii. Dodaje, że inwestor jeszcze w trakcie prac wydobywczych musi odprowadzać środki na specjalny fundusz, z którego potem sfinansowana będzie rekultywacja terenu. – Z reguły tworzy się zalew, który ułatwia przywrócenie wód gruntowych na dotychczasowy poziom – tłumaczy dr Kasiński.

97 proc. tyle energii produkowane jest w elektrowniach cieplnych w Polsce

Jeśli jednak TK uwzględni racje samorządów, może to znacznie spowolnić program wydobywczy węgla brunatnego, którego zasoby szacowane są na 60 mln ton. A na alternatywne źródła energii na razie nie ma co liczyć. Z danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że nadal efektywność energetyczna polskiej gospodarki jest trzy razy niższa niż w najbardziej rozwiniętych krajach europejskich i dwa razy niższa niż średnia w krajach Unii Europejskiej. Z kolei program budowy elektrowni atomowych jest jeszcze w powijakach. Zbiorowe skargi i pozwy samorządów stają się powoli normą. Jak pisaliśmy w DGP na początku marca, 80 samorządów z woj. lubuskiego zaskarży do TK wszystkie przerzucone na nie przez rząd zadania własne z ostatnich 5 – 6 lat. Z kolei w styczniu informowaliśmy, że Związek Miast Polskich przygotowuje pozew zbiorowy przeciw Ministerstwu Finansów o zwrot milionów złotych wydanych przez samorządy na zasiłki stałe i składki zdrowotne.

współpraca: Artur Kowalczyk z Legnicy