Koszt modernizacji Stadionu Śląskiego wzrośnie z deklarowanych w ubiegłym roku 460 mln zł do ok. 510 mln zł - poinformował w poniedziałek marszałek województwa śląskiego Adam Matusiewicz.

Tylko niewielki procent z dodatkowej sumy pochłonie koszt przeprojektowania i wykonania nowych elementów konstrukcji po awarii, do której doszło w ubiegłym roku podczas operacji podnoszenia konstrukcji linowej dachu. Większa część wzrostu kosztów wynika z wcześniejszych niedoszacowań na etapie projektowania.

Grupa projektowa niedoszacowała kosztów Już nie pracuje

"To razem ok. 50 mln zł więcej. Przeprojektowanie "krokodyli" jest niewielkim ułamkiem tej kwoty. Czkawką odbija się natomiast grupa projektowa, którą wyrzuciliśmy rok temu - cała masa niekiedy drobnych spraw była niedoszacowana. To wychodzi teraz w trakcie. Gdyby jednak porównywać tę sytuację do tego, jak rosły koszty innych dużych budowanych w Polsce stadionów, to te wzrosty na Śląskim nie są duże" - ocenił marszałek.

Zastrzegł, że tym razem koszty rosną "już ostatni raz". "Przyszli nowi projektanci, porządnie wszystko już przejrzeli i będziemy mieć już ostateczne kwoty" - zapewnił.

Pod kątem ewentualnego zwiększenia kosztów stadionu władze województwa zachowały "pewną rezerwę" - do maksymalnego progu zadłużenia, który osiągnie w tym roku samorząd woj. śląskiego. "Tę rezerwę wykorzystamy teraz w tym półroczu" - wskazał Matusiewicz.

Do awarii i przerwania prac na Stadionie Śląskim doszło 15 lipca, tuż przed zakończeniem - trwającego wówczas od 12 dni - podnoszenia linowej konstrukcji, która ma utrzymywać dach obiektu. Pękły wówczas dwa z 40 zastosowanych w konstrukcji "krokodyli", czyli uchwytów łączących liny promieniowe dachu z jego wewnętrznym pierścieniem rozciąganym. By wyjaśnić to zdarzenie, samorząd zamówił ekspertyzę w warszawskim Instytucie Techniki Budowlanej (ITB).

W poniedziałek marszałek mówił m.in., że dotychczasowy zastój w usuwaniu skutków awarii był spowodowany m.in. "problemem natury ambicjonalnej", który był następstwem ekspertyzy ITB. Eksperci wskazali bowiem, że bezpośrednią przyczyną awarii były błędy w wykonaniu uchwytów, ale też - jak mówił Matusiewicz - sam projekt "był zbyt odważny"; m.in. jego parametry określono blisko granic określanych dla sytuacji ekstremalnych.

Dlatego warszawscy specjaliści zalecili ponowne zaprojektowanie "krokodyli" - z uwzględnieniem podwyższonych standardów bezpieczeństwa i odporności na zniszczenie konstrukcji, ponowne przeliczenie konstrukcji linowej dla stanów awaryjnych oraz zastosowanie stałego monitoringu konstrukcji w czasie eksploatacji. "Później zaczął się spór ambicjonalny między profesorami niemieckimi a polskimi" - zaznaczył Matusiewicz.

Ponieważ obie strony "w pewnym momencie już tylko wymieniały się pismami", marszałek wyznaczył pośrednika, któremu udało się doprowadzić do porozumienia. "Lada dzień będziemy zaczynali robienie nowego projektu" - zapowiedział w poniedziałek marszałek, wyjaśniając, że obejmie on przeprojektowanie uchwytów oraz "dosłownie kilku drobnych elementów dotyczących przyczepiania "krokodyli".

Potem, według marszałka, wiele będzie zależało od pogody. "Za miesiąc powinien być gotowy projekt. Proces wykonania nowych krokodyli trwa ok. 5 miesięcy, więc jeżeli będzie późna zima, to jest szansa - mała, ale jest, że zdążą z ułożeniem dachu w tym roku" - ocenił Matusiewicz.

W ostatnim czasie zarząd woj. śląskiego negocjował z wykonawcą modernizacji stadionu - konsorcjum firm Hochtief Polska (lider), Hochtief Solutions AG, Mostostal Zabrze i Thermoserr - aneksowanie kontraktu. W ubiegłym tygodniu aneks podpisano, przedłużając również termin realizacji kontraktu o kolejne dwa miesiące.

Według Matusiewicza, po ukończeniu Stadion Śląski nie będzie stał pusty. Wolę gry na nim zadeklarowały już kluby piłkarskie Ruch Chorzów i GKS Katowice.