Weto Polski wobec ambicji UE na drodze do redukcji emisji CO2 o 80 proc. w 2050 r. ma charakter polityczny a nie prawny, więc wbrew polskiemu stanowisku KE może zaproponować przepisy ws. dalszego zmniejszenia emisji a ich przyjęcie nie wymagałoby jednomyślności.

W piątek po wielogodzinnych rozmowach ministrów środowiska UE Polska zawetowała plany, by do 2030 r. UE zredukowała emisje CO2 o 40 proc., a do 2040 r. - o 60 proc. w porównaniu z 1990 r. Duńska prezydencja podkreślała, że 26 krajów poparło jej propozycję kompromisu, a duńska komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard zapowiedziała dalsze prace na rzecz tzw. kroków milowych pomimo sprzeciwu Polski. "Będziemy robić swoje (...); jeden kraj nie może blokować 26 krajów" - mówiła.

Polska już raz zawetowała klimatyczne propozycje Komisji Europejskiej w 2011 r.

Ponieważ na piątkowej Radzie ministrów omawiany był tzw. komunikat KE ws. obniżania emisji, a nie legislacyjna, prawnie wiążąca propozycja nowych przepisów, to weto w głosowaniu ma wymowę polityczną, nie zaś moc prawną. Ale mając poparcie polityczne 26 państw, Komisja Europejska może teraz wyjść z propozycją konkretnych przepisów, które nie będą po myśli Polski i których Polska nie będzie mogła zawetować. Jednak duńska, proklimatycznie nastawiona prezydencja nie spodziewa się żadnych takich propozycji KE w najbliższych miesiącach.

"Gdyby Komisja wyszła z propozycją nowych przepisów, na przykład z projektem dyrektywy (o obniżaniu emisji CO2 po 2020 r. - PAP), to do ich zatwierdzenia w Radzie UE potrzebna byłaby większość kwalifikowana, a nie jednomyślność. Nie znaczy to, że byłoby to łatwe, bo kraje mają swoje poglądy na tę sprawę" - powiedziało w poniedziałek PAP pragnące zachować anonimowość unijne źródło.

Rzecznik KE ds. klimatu Isaac Valero-Ladron wśród możliwych opcji kolejnych działań wymienił propozycję unijnej strategii, komunikat KE (ostatni etap przed propozycją nowych przepisów) oraz propozycje legislacyjne. "Podczas gdy nadal będziemy konstruktywnie angażować się w dialog z polskimi władzami, prezydencja i 26 państw poprosiło nas, by iść do przodu z propozycjami, by w efektywny pod względem kosztów sposób osiągnąć kroki milowe (na drodze do zmniejszenia emisji CO2 o 80 proc. w 2050 r.). Komisja sprawdzi teraz opcje i propozycje, z jakimi może wyjść" - powiedział w poniedziałek PAP.

Zaznaczył, że na stole ministrów już znajduje się kilka projektów KE: m.in. dyrektywa o efektywności energetycznej, która - zgodnie z zapowiedziami szefów państw i rządów UE - ma być przyjęta w czerwcu.

Przypomniał też o propozycjach komisarz Hedegaard w zakresie przeznaczania środków budżetowych na klimat oraz warunkowania udzielania środków unijnych od realizacji polityki klimatycznej. Sama komisarz mówiła w piątek także o działaniach obniżających emisje w poszczególnych sektorach np. w transportowym oraz o "odrębnych regulacjach o CO2". Mogła mieć na myśli regulacje dotyczące unijnego rynku handlu emisjami (ETS) bowiem KE, Parlament Europejski oraz niektóre kraje UE domagają się ograniczenia liczby dostępnych pozwoleń na emisję na tym rynku ze względu na spadające ceny. Polska jest przeciwna takim ruchom, które minister środowiska Marcin Korolec nazwał "ręcznym sterowaniem rynku".

Jak poinformował PAP rzecznik duńskiej prezydencji Jakob Alvi prezydencja nie planuje żadnych nadzwyczajnych działań ani wyjścia "z oficjalnym dokumentem" po piątkowym spotkaniu ministrów. Duńczycy mają natomiast zaraportować Radzie Europejskiej wyniki spotkania, co - jak zastrzegł Alvi - nie oznacza, że następny szczyt zajmie się tym tematem. Jak wyjaśnił, przywódcy w konkluzjach ze szczytu już parokrotnie zwracali się do ministrów środowiska, by podjęli decyzję o obniżaniu emisji CO2 do 2050 r. i ponieważ to się nie udało "wrócimy z informacją do Rady Europejskiej". Alvi poinformował, że kroki milowe dotyczące emisji CO2 do 2050 r. nie będą omawiane na czerwcowym spotkaniu ministrów środowiska.

Polska obawia się zwiększania ambicji klimatycznych UE ze względu na koszty, jakie może ponosić jej oparta na węglu gospodarka. Zdaniem ministra Korolca, UE nie powinna zobowiązywać się do określonego dalszego obniżania emisji CO2 po 2020 r. zanim nie zrobią tego inni światowi emitenci tacy jak Chiny, Stany Zjednoczone, Rosja, czy Japonia. Zakończenie globalnych rozmów w tej sprawie jest planowane na 2015 r. Wbrew wyraźnemu sprzeciwowi tylko ze strony Polski, Korolec uważa, że "co najmniej państwa regionu popierają polskie stanowisko".

Zgodnie z obowiązującym pakietem klimatycznym z 2008 r., UE ma obniżyć swoje emisje CO2 o 20 proc. do 2020 r.