Istnieje ryzyko spadku wartości złotego, jeśli ostatnia wymiana obligacji Grecji nie zdoła usunąć obaw inwestorów w sprawie zadłużenia tego kraju – ostrzega Maciej Reluga, jeden z doradców ekonomicznych premiera Donalda Tuska.

Co więcej, Tusk może nie osiągnąć zapowiadanej na ten rok redukcji deficytu budżetowego na poziomie 3 proc. PKB, a zaniepokojenie inwestorów sposobem rozwiązywania kryzysu zadłużeniowego w Europie może zainicjować wyprzedaże aktywów jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w Grecji i wyborami prezydenckimi we Francji – powiedział w rozmowie z Bloombergiem Reluga, który jest również głównym ekonomistą Banku Zachodniego WBK.

Złoty jest w tym roku najlepiej notowaną walutą w relacji do euro; podrożał o 8,8 proc., ale stracił aż 11,2 proc. w 2011 roku, kiedy inwestorzy pozbywali się ryzykownych aktywów.

„Skończyły się powody uzasadniające dalszą aprecjację (złotego). I bardzo trudno jest uwierzyć, że istnieje jakaś szansa na osiągnięcie zapowiadanego poziomu redukcji deficytu. Polscy oficjele tak często powtarzali, że deficyt spadnie w tym roku poniżej 3 proc., że mogło to niepotrzebnie rozbudzić wśród inwestorów oczekiwania chociaż realizacja takiego celu może być niezwykle trudna” – podkreślił doradca premiera.

Reluga dodał, że koncentrowanie się na deficycie stwarza ryzyko zdławienia gospodarki, właśnie gdy kurczy się popyt konsumencki. W czwartym kwartale konsumpcja indywidualna wzrosła tylko o 2 proc. – w porównaniu do tego samego okresu roku poprzedniego – wobec 3,7-proc. wzrostu w pierwszym kwartale.

„Dla rynków finansowych, inwestorów ważny jest sam kierunek zmian, dlatego zmniejszenie deficytu o 3,3 – 3,4 proc. będzie wystarczające. Ten cel, wskazany przez premiera w zeszłym roku okaże się dostateczny, pod warunkiem wdrożenia go w życie. Jakiekolwiek bardziej radykalne kroki byłyby na tym etapie błędem, gdyż zagroziłyby one wzrostowi gospodarczemu” – mówil Reluga.

Ale istnieje również ryzyko, ze zagraniczni inwestorzy zaczną się wycofywać z polskich obligacji, jeśli wzrośnie zaniepokojenie kryzysem w Europie. Ryzyko jest tym większe, że około jedna trzecia polskich papierów dłużnych jest w rękach zagranicznych nabywców, podczas gdy w Czechach tylko 12 proc. Co gorsze, do obcokrajowców należą 44 proc. długu w złotych przypadającego do wykupu już w tym roku.