Zamiast podnosić stopy procentowe, polski bank centralny będzie musiał obniżyć koszty kredytu w miarę wyhamowywania wzrostu gospodarczego – twierdzą Citigroup i Capital Economics.

Narodowy Bank Polski utrzymał w środę siedmiodniową stopę procentową na najwyższym od stycznia 2009 roku poziomie 4,5 proc., argumentując, że „perspektywy spadku inflacji do zakładanego celu wcale się nie poprawiły”. Równocześnie bank podniósł prognozę inflacji na ten rok, ale obniżył na rok 2013, kiedy gospodarcza ekspansja najpewniej wytraci swoje tempo – relacjonuje agencja Bloomberg.

Inflacja mniej groźna, niż spadek wzrostu gospodarczego

„Debata przeniesie się z troski o poziom inflacji na zaniepokojenie tempem wzrostu gospodarczego” – mówi William Jackson, ekonomista rynków wschodzących w Capital Economics w Londynie. W swoim raporcie zakłada on, że podstawowa stopa procentowa obniży się w drugim półroczu 2012 do 4 proc.

Polska gospodarka, która jako jedyna w Unii Europejskiej uniknęła recesji w 2009 roku, w czwartym kwartale wzrosła o 4,3 proc., dzięki eksportowi i inwestycjom przy wyraźnym spadku wydatków na publiczna konsumpcję – przypomina Bloomberg. Prognozy rządowe przewidują, że cięcia w wydatkach i wysokie bezrobocie oraz recesja w strefie euro, spowodują spadek wzrostu gospodarczego w tym roku.

Podwyżka stóp retoryczna - uderzyłaby w gospodarkę w 2013 r

„Zwolnienie gospodarki w najbliższych kwartałach oraz słabnięcie rynku pracy i popytu konsumentów wymusi na Radzie Polityki Pieniężnej poluzowanie polityki monetarnej. A to sprawia, że ostrzeżenia w sprawie możliwości podwyżek stóp procentowych były tylko retoryką” – podkreśla Cezary Chrapek, ekonomista oddziału Citigroup w Warszawie.

Ponieważ na zmiany stop procentowych gospodarka reaguje z co najmniej rocznym opóźnieniem, jakakolwiek podwyżka w najbliższych miesiącach uderzy we wzrost gospodarczy w 2013 roku, kiedy – zgodnie zresztą z prognozą NBP – produkt krajowy brutto wzrośnie w najwolniejszym tempie od 2009 roku.