Scalanie struktur dwóch francuskich marek od dawna działających wspólnie na świecie jest już na finiszu. Powstanie nowej spółki to kwestia kilku tygodni. Jak zapewniają przedstawiciele obydwu spółek, połączenia na pierwszy rzut oka nie będzie widać.
Salony sprzedaży będą oznakowane tak jak dotychczas, a na samochodach znaczki będą takie jak do tej pory. – Obydwie marki pozostają odrębne – zapewnia Dorota Pajączkowska, rzecznik prasowy Peugeot Polska. Mają nad tym czuwać osobne struktury public relations, marketingu i sprzedaży.

Rewolucja na zapleczu

Połączone zostaną działy: finansowy, obsługi klienta oraz serwisu. Według zapewnień przedstawicieli firmy właściciele aut przyjeżdżających do warsztatów na razie tego nie odczują. Skorzystają prawdopodobnie z czasem, bo serwisy Peugeota uzyskają autoryzację Citroena i na odwrót. A to oznacza, że dostęp do sieci serwisowej będzie łatwiejszy.
Dorota Pajączkowska odmawia podania konkretów dotyczących łączenia struktur. – Informacje będą udzielane w odpowiednim czasie – mówi. Przewiduje, że sprawa zakończy się jeszcze w tym półroczu.

Połączenie służy przede wszystkim podwyższeniu rentowności

Z pewnością nie obejdzie się bez zwolnień. Akurat w obszarach, które są łączone, dublowanie etatów nie ma najmniejszego sensu. Pracę może więc stracić nawet kilkadziesiąt osób z liczących po około 100 osób polskich struktur obydwu koncernów. Już wiadomo, kto pokieruje firmą. Szefem obydwu marek będzie Lahouari Bennaoum, któremu będą podlegać: Guillaume Ducrest (odpowiedzialny za markę Peugeot) oraz Jacek Trojanowski (Citroen).
Według ekspertów operacja przyniesie wymierne korzyści właścicielowi obydwu marek. – Problemem koncernów nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie są zbyt wysokie koszty dystrybucji samochodów. Połączenie Citroena i Peugeota służy więc przede wszystkim podwyższeniu rentowności biznesu – mówi Andrzej Halarewicz, szef polskiego oddziału firmy analitycznej JATO Dynamics.
Jakie wyniki finansowe wygenerowały obydwie spółki w zeszłym roku – nie wiadomo. Raczej nie były dobre. Głównie przez słaby popyt na samochody osobowe. Peugeot sprzedał ponad 11 tys. aut, a Citroen 10,5 tys. Wyniki obydwu firm były gorsze niż w 2010 r. aż o 20 proc. Rezultaty podreperowały natomiast nawet 33-proc. wzrosty w segmencie samochodów dostawczych. Obydwie firmy sprzedały po 5 tys. pojazdów i na rynku ustąpiły tylko Fiatowi.

Inni też się konsolidują

Eksperci przypominają, że Francuzi nie są pierwszymi, którzy cementują swoje marki w naszym kraju. Kilka lat temu podobnie uczynił Fiat, włączając w swoje struktury Alfę Romeo oraz Lancię. Obecnie nad tym samym pracuje Volkswagen. Niemiecki koncern po przejęciu dystrybucji od Jana Kulczyka chce połączyć w jednej spółce dotychczasowe zaplecza Audi, Volkswagena ze Skodą. Najprawdopodobniej tak jak w przypadku francuskich marek osobno wciąż funkcjonować będą działy sprzedaży, marketingu i PR.
Można oczekiwać, że połączenie części działalności Citroena i Peugeota przełoży się na działania rynkowe tych marek, zwłaszcza w kontekście agresywnego wejścia Volkswagena. Amatorów francuskich samochodów czekają zatem ciekawe miesiące. Specjalne oferty są tym bardziej możliwe, że model handlowy obydwu marek oparty jest niemal na ciągłych promocjach, w tym często rabatach gotówkowych. Upusty sięgające nawet kilkunastu tysięcy złotych w tych salonach nie należą do rzadkości.