Wbrew kryzysowi produkcja chemiczna dynamicznie rośnie. Z szacunków Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego (PIPC) wynika, że w zeszłym roku przychody firm tego sektora skoczyły o 12,1 proc. Trudno znaleźć branże, w których wzrost byłby równie dynamiczny. Rośnie produkcja, w górę idą też ceny i marże.
– Branża chemiczna ewidentnie ma już za sobą głęboki kryzys, w jakim znalazła się w 2009 r. Po spowolnieniu gospodarczym produkcja mocno ruszyła – mówi Wojciech Słowiński, dyrektor w PwC.

Nawozy i tworzywa

Siłą napędową są sektory tworzyw sztucznych i nawozów, które stanowią 2/3 rynku chemicznego. Szacuje się, że polskie firmy nawozowe w minionym roku zwiększyły sprzedaż nawet o jedną piątą. Jerzy Marciniak, prezes Grupy Tarnów, widzi miejsce na kolejne wzrosty sprzedaży na krajowym rynku. Ale rośnie także eksport. W roku 2011 wrócił on do poziomu z 2007 r., czyli ok. 2,8 mln ton.
Według Jerzego Majchrzaka, dyrektora generalnego PIPC, perspektywy dla polskiej chemii są optymistyczne. Niemieccy eksperci przewidują 5-proc. wzrost popytu na produkty chemiczne pochodzące z Europy. – Większe przychody branży generować będzie także uruchomiona w minionym roku przez Orlen instalacja PX/PTA, służąca do produkcji paraksylenu i kwasu tereftalowego – tłumaczy. Te wykorzystywane są jako półprodukt przy wytwarzaniu np. opakowań. Orlen liczy również na wzrost popytu na polipropylen. Zużycie tego jednego z najczęściej stosowanych tworzyw ma – według prognoz – rosnąć co roku o 4 – 6 proc.

Inwestycje w innowacje

Problem w tym, czy polskie firmy chemiczne będą w stanie sprostać większemu zapotrzebowaniu? PX/PTA to pierwsza duża inwestycja w dodatkowe moce wytwórcze na polskim rynku chemicznym od 2005 r. Dotąd firmy nie budowały nowych instalacji, a jedynie modernizowały istniejące. Nie było szans na istotny przyrost produkcji. Teraz ma się to zmienić. – Nie było nowych instalacji, bo i rynek zbytu dla produktów chemicznych był słaby. W przypadku wielu firm nawozowych plany zwiększenia zdolności wytwórczych były wstrzymywane. Teraz będą musiały ruszyć – tłumaczy Wojciech Słowiński.
Chemia nie tylko zwiększy moce produkcyjne, lecz także postawi na innowacyjne instalacje, które mogą dać nam przewagę konkurencyjną. Rodzima branża chemiczna nie ma się czego wstydzić na świecie – jest nowoczesna i ma wiele oryginalnych patentów. Właśnie tą drogą postanowił iść m.in. Ciech. Należące do niego Zakłady Chemiczne Zachem kosztem 58 mln zł wdrażają w Bydgoszczy innowacyjną technologię produkcji, tzw. EPI, jednego z podstawowych surowców do produkcji żywic epoksydowych. To innowacyjna technologia – w tej chwili stosuje ją zaledwie niecałe 5 proc. producentów epichlorohydryny na świecie.

Za granicę trafiają już nawet patenty należące do rodzimych spółek

Spółki chcą za granicę sprzedawać nie tylko nowoczesne i tańsze produkty, lecz także myślą o transferze technologii. Na taki scenariusz postawiły ZA Puławy i Azoty Tarnów, które planują wybudować w Azji wytwórnię kaprolaktamu. Nie sprzedadzą technologii, lecz uruchomią biznes z kontrahentami z zagranicy.
– Po dobrym roku firmy dysponują pieniędzmi, które mogą przeznaczyć na pomysły rozwojowe, choć większość wydadzą na dostosowanie się do unijnych norm – wyjaśnia Majchrzak. Jak zaznacza, przez to rodzime firmy tracą na konkurencyjności w Europie. – Nasze spółki zamiast budować nowe moce, muszą inwestować w ograniczenie emisji. Gonią koncerny z Zachodu, które już są przystosowane do wyśrubowanych norm ochrony środowiska i mogą skupić się na rozwoju – podkreśla.
Sprostanie środowiskowym wymogom jest bardzo kapitałochłonne – tylko Ciech i ZA Puławy od 2005 r. na takie inwestycje wydały ponad 1,8 mld zł.