Wszyscy chcą się promować w internecie. Oczywiście jak najniższym kosztem, jak najoryginalniej i z jak najlepszym skutkiem. Ale rzeczywisty efekt jest zgoła inny: łatwiej o wpadkę niż spektakularny sukces.
„79 zł zamiast 500 zł za kampanię reklamową metodą marketingu szeptanego w Event Group. Dodatkowo miesięczna reklama w formie banera. Gwarancja 20 pozytywnych wpisów na różnych forach internetowych” – tak swoją ofertę zachwala na jednym z serwisów zakupów grupowych agencja specjalizująca się w organizacji firmowych imprez, która dopiero co postanowiła wypromować się w internecie. I jest idealnym przykładem dla analityków z firmy badawczej Boston Consulting Group, którzy przyjrzeli się, jak w praktyce funkcjonuje marketing internetowy.
Wydatki reklamowe w Polsce / DGP
Analitycy przeprowadzili rozmowy z szefami marketingu 31 przedsiębiorstw z Europy, Ameryki i Azji, działających w różnych sektorach i branżach. Okazało się, że choć wszyscy chcieliby się w interencie pokazywać z jak najlepszej strony, to wciąż wiedza o tym, jak to robić, nie jest powszechna. Oferta Event Group jest idealnym wręcz zwierciadłem największych grzechów, jakie popełniają specjaliści od marketingu, starający się, aby ich marka podbiła internet. Przede wszystkim przekonuje, że aby mieć dobry wizerunek w sieci, wystarczy kilka reklamowych wpisów na forach. Tymczasem większość wprawionych internautów potrafi doskonale je odróżnić od rzeczywistych, wartościowych komentarzy.
– Okazało się, że chociaż 30 firm korzysta z Facebooka, a 26 z Twittera, to niewiele przedsiębiorstw ma całościową strategię dla marketingu internetowego – wskazuje Paul Zwillenberg, partner i dyrektor zarządzający w londyńskim biurze Boston Consulting Group i współautor raportu. A do tego większość firm nie ma świadomości, co tak naprawdę chcą osiągnąć dzięki obecności w mediach społecznościowych ani nawet czego konsumenci od tych mediów oczekują.
Szefowie marketingu przyznają, że spora część z ich problemów wynika z niezrozumienia po stronie klientów. Dla 29 proc. respondentów największym ograniczeniem są trudności w uzyskaniu zgody na zatrudnienie odpowiedniej liczby doświadczonych pracowników. – Największym i najczęstszym grzechem agencji zajmujących się e-marketingiem jest działanie na oślep – opowiada Oskar Błachut, specjalista od social media z agencji VanguardPR – Grupa Adweb.
Często standardem jest wymuszanie na agencji rozwiązań nieefektywnych i nie przynoszących wymiernych korzyści.
Tymczasem, jak wynika z raportu BCG, warto zainwestować. Skuteczne wykorzystanie narządzi e-marketingu przyniosło badanym firmom 10-proc. wzrost rozpoznawalności, sprzedaż wzrosła o 1,1 proc., a o 40 proc. obniżono koszty związane z reklamacjami.