„Po przyjęciu drugiego pakietu pomocy dla Grecji na giełdach zamiast radości pojawiły się spadki. A przecież scenariusza z bankructwem nie można było wykluczyć. Część inwestorów sądzi, że nadal nie można" – zaznaczył Roman Przasnyski z Open Finance.
Jego zdaniem początek sesji na warszawskim parkiecie był optymistyczny. WIG20 zyskiwał 0,7%, a indeks szerokiego rynku rósł o 0,5%. Tę zwyżkę można było traktować jako odreagowanie fatalnej końcówki poniedziałkowej sesji, w trakcie której wskaźnik największych spółek spadł o 0,5%.
Poranny zryw byków przetrwał zaledwie dwie godziny. Sięgające 0,8% spadki w Paryżu i Frankfurcie przełożyły się na sytuację na naszym rynku. W południe WIG20 tracił 0,4%. „Kursy większości blue chips zmieniały się w niewielkim zakresie.
Do wyjątków należały zyskujące na wartości po około 2% akcje BRE i KGHM. W przypadku tych ostatnich skala wzrostu szybko została zredukowana do kilku dziesiątych procent. Liderem spadków były zniżkujące 1,5% walory JSW" – dodał Przasnyski.
Zaznaczył, że byki na naszym parkiecie starały się zrehabilitować po poniedziałkowej słabości i od wczesnego popołudnia WIG20 walczył o powrót nad kreskę. Tym razem należał do najmocniejszych na kontynencie. „Pomagała mu lekka poprawa nastrojów w Paryżu i Frankfurcie. Starania te pokrzyżował nieco początek handlu na Wall Street. Amerykańscy inwestorzy nie tryskali optymizmem.
Tamtejsze indeksy zyskiwały na otwarciu po około 0,2%, ale miały kłopoty z utrzymaniem tej zwyżki. Gdy jednak w końcu ruszyły nieco śmielej w górę, znalazło to przełożenie na parkiety naszego kontynentu" – konkludował analityk Open Finance. Ostatecznie WIG20 zyskał 0,14% i wynosi 2352,13 pkt., WIG wzrósł o 0,05% i wynosi 42070,07 pkt. Obroty wyniosły nieco ponad 600 mln zł.