Główny analityk walutowy Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Marek Rogalski ocenia, że przyjęcie drugiego pakietu pomocy dla Grecji w wysokości 130 mld europ nie wyklucza zagrożeń, które sprawią, że Grecja jeszcze kilkakrotnie ustawi się w kolejce po międzynarodową jałmużnę.

"Po trzynastu godzinach dyskusji Eurogrupa zgodziła się przyznać Grecji kolejny pakiet pomocy finansowej. To kończy jeden z rozdziałów greckiej sagi, ale jej nie zamyka, gdyż można wskazać szereg ryzyk, które będą prowadzić do smutnego wniosku - w najbliższych latach Grecy jeszcze kilkakrotnie ustawią się w kolejce po międzynarodową jałmużnę.

Europejscy ministrowie finansów wykonali wolę swoich politycznych włodarzy - mimo wyrażanych wcześniej wątpliwości, które były powodem dość długich dyskusji, zdecydowano po raz kolejny wlać do dziurawego greckiego kotła dziesiątki miliardów euro - konkretnie 130 mld euro, czyli tyle, ile wcześniej zakładano. Postawiono przy tym warunki - greckie finanse będą na bieżąco monitorowane (...), a Grecja będzie zmuszona do otwarcia specjalnego konta, na którym będzie musiała utrzymywać środki równe przynajmniej trzymiesięcznym płatnościom z tytułu obsługi długu.

Greckie zagrożenia - przeszacowany wzrost gospodarczy

Założenia pomocy dla Grecji są oparte na założeniu, iż tamtejsza gospodarka zacznie wychodzić na prostą. Po blisko 7-proc. spadku PKB w 2011 r., w tym roku gospodarka ma się skurczyć "zaledwie" o 4,3 proc. W przyszłym roku dynamika ma już oscylować koło zera, a w latach 2014 i 2015 wzrost ma wynieść odpowiednio 2,3 proc. i 2,9 proc.

Szybko może się okazać, że są to dane wyssane z palca, gdyż nie widać żadnych pomysłów na ożywienie gospodarki. Samo cięcie minimalnej płacy to za mało, przydałby się raczej długofalowy projekt w postaci swoistego planu Marshalla. Inaczej Grecja nadal pozostanie "studnią bez dna" i kolejne pakiety pomocowe nic nie zmienią.

Społeczeństwo nie zgodzi się na reformy

Grecy wprawdzie zobowiązali się do przeprowadzenia reform, ale mogą one nimi pozostać tylko na papierze. Istnieje realna groźba paraliżu kraju przez kolejne fale strajków, ale przede wszystkim determinacja samych polityków stoi pod znakiem zapytania.

Mniejsze pieniądze z prywatyzacji

Jest duże prawdopodobieństwo, że grecki program prywatyzacji jest mocno przestrzelony, o czym 2 tygodnie temu wspominali sami Grecy. Zamiast szacowanych 46 mld euro przychodów, może być zaledwie 10 mld euro.

W efekcie reakcja rynków na greckie wieści jest ograniczona i widać większą pokusę do realizacji zysków, chociaż część inwestorów zdaje sobie sprawę z tego, iż +czasowe+ wyeliminowanie tematu Grecji może sprawić, że uwaga skupi się na wciąż dobrych danych makroekonomicznych i oczekiwaniu na wyniki zaplanowanego na 29 lutego przetargu długoterminowych pożyczek ECB dla banków". (PAP)

aop/ je/ jbr/