Budżet państwa nie zarabia na reformie emerytalnej - powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Dodał, że rząd nie przewiduje wprowadzenia tzw. ustaw osłonowych. Szef rządu sceptycznie odnosi się do propozycji PSL dotyczących zmian w reformie emerytalnej.

"Chcę powiedzieć, że budżet państwa nie zarabia na reformie emerytalnej. To, że wydłużamy wiek emerytalny i zrównujemy go, to że odbieramy przywileje emerytalne grupom wyróżnionym do tej pory, a szczególnie mówimy tu o wydłużeniu wieku emerytalnego służb mundurowych - to także nie przynosi zysku budżetowi państwa, nie to jest celem tej ustawy" - powiedział premier na konferencji. "A co za tym idzie, my nie mamy dzięki tej ustawie jakichś dodatkowych pieniędzy, które możemy wydać na inne cele".

Tusk podkreślił, że jego rząd będzie chciał w sposób przemyślany wspierać te rodziny, które decydują się na dzieci. "I przede wszystkim kobiety, po to, aby macierzyństwo i wychowanie dzieci nie kojarzyło się z utratą szans życiowych, np. kariery zawodowej" - podkreślił premier.

Zaznaczył, że trudno spodziewać się jakiegoś "wysypu ustaw", które spowodują, że wejście w życie ustawy emerytalnej równocześnie spowoduje wydatek dziesiątków, miliardów złotych, "bo Polska polegnie wtedy".

"Uważam, że byłoby rzeczą błędną gdybyśmy (...) warunkowali wejście ustawy emerytalnej od tego, ile pieniędzy wydanych będzie np. na przedszkole i żłobki już w tym roku, czy jakąś ustawą, która wejdzie równocześnie" - zaznaczył Tusk.

Premier pytany o propozycję PSL w sprawie reformy wieku emerytalnego (uzależnić wiek przejścia na emeryturę kobiety od liczby urodzonych przez nią dzieci - PAP) odparł, że sceptycznie się do nich odnosi.

"Będę namawiał partnerów, w tym PSL, aby szukać dobrych pomysłów i jeśli trzeba także finansowanych z budżetu państwa, w granicach odpowiedzialności na rzecz wspomagania polskiej rodziny, ale bez zniekształcania tej ustawy" - podsumował premier.