Kiedy globalne akcje powracają do strefy wzrostów, w USA notują straty firmy, które są najmniej powiązane z tempem rozwoju gospodarczego.

Po raz pierwszy od 1999 roku indeks firm użyteczności publicznej, telekomów i dostawców artykułów konsumpcyjnych Standard & Poor’s 500 zanotował miesięczną stratę, spadając w styczniu o 1,5 proc., m.in. w związku z wypłatą dywidend, ale także pozostaje w tym miesiącu w tyle za innymi firmami – pisze agencja Bloomberg.

To całkowita zmiana w porównaniu z rokiem 2011, kiedy trzy tzw. obronne działy gospodarki przyniosły zyski na poziomie ponad 6,3 proc., gdyż inwestorzy kupowali akcje tych spółek w przeświadczeniu, że to one poradzą sobie dobrze w dobie spowolnienia.

Inwestorzy sięgają po bardziej ryzykowne aktywa w chwili, gdy produkcja przemysłowa w USA rozwijała się najszybciej od czerwca zeszłego roku, a stopa bezrobocia spadła do 8,3 proc., czyli najniżej od trzech lat. Ogólnoświatowy indeks MSCI All-Country World Index wzrósł o 20 proc. od październikowego dołka, co odpowiada definicji hossy (bull market). Równocześnie dolar osłabił się wobec 15. spośród 16. głównych walut świata. W zeszłym roku globalny indeks akcji poniósł największe straty od czasu załamania się rynku hipotecznego, subprime, w USA.

“W zeszłym roku inwestorzy szukali schronienia w stabilnych aktywach, które wypłacały rozsądne dywidendy” – mówi Sudhir Nanda, menedżer walutowy w T.Rowe Price Group z Baltimore – „W tym roku ludzie patrzą na USA i mówią- Najwyraźniej nie jest tak źle – Jeśli gospodarka mruczy, ludzie są skłonni kupować więcej w sektorach, które zapewniają zyski w zależności od wzrostu, jak przemysł, produkcja materiałów itp.”.

Indeks S&P 500 zarobił w tym roku już 7,3 proc., w tym 2,9 proc. w lutym, co stanowi najlepszy start poczynając od 1991 roku. Tymczasem takie firmy jak Consolidated Edison, Verizon Communications. i Philip Morris International straciły w 2012 roku podczas gdy w zeszłym roku zarobiły ponad 12 proc.