"Mamy w kraju fałszywy obraz szczytu fiskalnego. On nie był poświęcony udziałowi Polski i innych krajów spoza strefy euro w szczytach. Głównym celem tego szczytu było dopracowanie porozumień w sprawie samego paktu. Chodziło z jednej strony - o zgodę krajów strefy euro na podpisanie zobowiązań dotyczących dyscypliny fiskalnej - i tu osiągnięto porozumienie oraz o znalezienie rozwiązań dotyczących krajów niewypłacalnych, np. Grecji czy Portugalii. I tu nie osiągnięto porozumienia.
Istotne było to, co powiedział premier Grecji Lukas Papademos, że niewykluczone, iż drugi pakiet ratunkowy dla Grecji w wysokości 130 mld euro może nie wystarczyć. Temat ewentualnego przystąpienia Polski do strefy euro w 2015 r. wynikł przez nieporozumienie z wypowiedzi szefa PE Martina Szulza. To rzeczywiście jest niewykonalne.
Nasza obecność na szczytach euro jest istotna, ale na pewno nie warto pchać się tam za wszelką cenę. Nie grożą nam też żadne ewentualne sankcje, bo dotyczą one tylko krajów strefy euro. Poza tym od ratyfikacji paktu do przyjęcia go przez parlamenty państw droga jest daleka. Jak zapowiedział prezydent Sarkozy, nawet Francja uczyni to najwcześniej w kwietniu lub w maju".