Naprawa finansów publicznych jest realizowana kosztem najsłabszych - ocenił w środę w Sejmie podczas debaty nad projektem ustawy budżetowej na 2012 r. poseł SLD Ryszard Zbrzyzny. Zapowiedział, że jego klub nie poprze budżetu.

"Największe koszty przyjętej strategii budżetowej będą musieli ponieść niestety ci, którzy raczej powinni oczekiwać pomocy państwa, a nie łupienia przez państwo" - mówił Zbrzyzny. Krytykował zamrożenie dotacji na PFRON czy Funduszu Pracy.

"Waloryzacja kwotowa rent i emerytur nie została wprowadzona po to, by wyjść naprzeciw oczekiwaniom tych, którzy mają najniższe świadczenia, tylko i wyłącznie po to, aby zaoszczędzić miliard złotych. Z zachowaniem dzisiejszych mechanizmów waloryzacyjnych emeryci i renciści otrzymaliby kwoty wyższe niż 71 zł na każdego z osobna" - mówił poseł.

Zarzucił rządowi, że za wysokość długu publicznego wini nie siebie, ale kryzys i opozycję.

Donald Tusk natomiast nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest skuteczny i zdeterminowany w dążeniu do naprawy finansów publicznych. (...) Zaczyna nawet już działać. Szkoda tylko, że dzieje się to tylko kosztem najsłabszych; to wynika z tej ustawy budżetowej - mówił Zbrzyzny.

Poseł uważa, że w budżecie nie ma strategicznego planu i rzetelnej oceny rzeczywistości, a projekt "jest sklecony tak, by na koniec roku dług publiczny nie przekroczył poziomu 55 proc. w relacji PKB". Według Zbrzyznego rząd powinien zastanowić się nad tym co zrobić, żeby wzrost PKB był zdecydowanie wyższy niż się planuje (2,5 proc. PKB w 2012 r. - PAP). "Jakie działania w budżecie mają wspierać wzrost gospodarczy? (...) Za pośrednictwem jakich instrumentów rząd zamierza pobudzić inwestycje? - pytał poseł.

Poseł ocenił, że warunki prowadzenia działalności gospodarczej ulegają dramatycznemu pogorszeniu, co powoduje, że polscy przedsiębiorcy coraz częściej inwestują za granicą, a nie w kraju. Zarzucił rządowi wzrost fiskalizmu państwa, w tym ujęcie w budżecie dochodów z podatku od kopalin, które nie ma jeszcze podstawy prawnej (projektem ustawy w tej sprawie Sejm zajmie się w czwartek - PAP).

"Obciążanie kryzysem gospodarczym i brakami budżetowymi wyłącznie tych, którzy dzisiaj są najsłabsi, a więc emerytów i rencistów, ludzi bezrobotnych i niepełnosprawnych, a także przedsiębiorców, nie może być akceptowane przez klub SLD. Dlatego też nie poprzemy tego budżetu" - zapowiedział.

Wypowiedzi Zbrzyznego wywołały reakcję ministra finansów Jacka Rostowskiego. Powiedział on, że komunizm w Polsce skończył się, a rząd nie używa instrumentów, aby zapewnić wzrost gospodarczy. Wyjaśnił, że gospodarka wolnorynkowa rozwija się sama w naturalny sposób, rząd natomiast prognozuje wzrost i próbuje stworzyć lepsze warunki, by gospodarka mogła rozwijać się szybciej.

"W 2011 r. mamy wszelkie powody przypuszczać, że gospodarka rozwijała się w tempie powyżej 4 proc. realnie" - powiedział. Dodał, że będzie "pewne spowolnienie", którego nie byłoby, gdyby nie kryzys w strefie euro. Zdaniem Rostowskiego nie ma bezpiecznych instrumentów, które powodowałyby, iż kryzys w strefie euro nie wpłynąłby na spowolnienie w Polsce.

Minister przedstawił wyniki raportów, z których wynika, że warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce poprawiają się. Wyjaśnił ponadto, że waloryzacja kwotowa rent i emerytur była bardzo precyzyjnie opracowana, aby budżet i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych nie korzystał na niej, ani nie tracił. "Jeżeli pan poseł ma inne obliczenia, to bardzo proszę nam je przedstawić, przeanalizujemy je dokładnie" - obiecał minister.