Słaby złoty, silne euro - to brzmi jak koszmarny sen najemców płacących czynsze w europejskiej walucie. Niestety, ostatnio to rzeczywistość - ujawnia "Puls Biznesu"

Euro ostatnio daje się handlowcom mocno we znaki. Wszystko z powodu czynszów za wynajem powierzchni handlowej, bo rynkowym standardem jest pobieranie opłat w tej walucie. Problem w tym, że najemcy coraz częściej chcą płacić czynsze w tej samej walucie, w której zarabiają. Dla sieci handlowych, żyjących z niskich marż - jak np. sprzedawcy żywności czy elektroniki - nawet niewielkie wahania kursu mogą być problematyczne.

Twardą politykę płacenia wszystkich czynszów w lokalnej walucie mają dwie duże sieci handlowe - Biedronka i Tesco. W walutach lokalnych większość czynszów stara się też płacić giełdowy AmRest, operator m.in. KFC czy Starbucksa. Inni restauratorzy z GPW, tak jak Sfinks, około 50 proc. czynszów płacą w euro.

"Generalnie na rynku obowiązuje zasada, że jeśli czynsz jest rozliczany w obcej walucie, to obie strony umowy biorą na siebie ryzyko kursowe. Dlatego też przy rozliczaniu czynszów stosujemy średni kurs NBP z dnia określonego w umowie" - mówi Wojciech Knawa, dyrektor zarządzający Echo Investment Property Management.

Zdaniem ekspertów, sytuacja na rynku handlowym uspokoiła się w porównaniu z rokiem 2009. "Obecnie głównym powodem niezadowolenia niektórych najemców jest niedoszacowanie kosztów wspólnych w obiektach, które zostały otwarte w latach 2010-11. Po zamknięciu pierwszego roku rozliczeniowego koszty wspólne potrafią znacząco wzrosnąć" - ocenia Tomasz Gizicki z działu zarządzania nieruchomościami Cushman & Wakefield.