W ciągu roku wartość nieuregulowanych przez firmy na czas rachunków wzrosła aż o jedną trzecią i niebawem przekroczy miliard złotych. Eksperci nie mają wątpliwości – to zwiastuje falę bankructw.
Na koniec listopada 2011 r. sześć ważnych dla gospodarki branż: budowlana, spożywcza, spedycyjna, kosmetyczna, metalowa i RTV/AGD, zalegało łącznie na 822 mln zł. Tak wynika z raportu o przeterminowanych płatnościach, jaki specjalnie dla DGP przygotowała wywiadownia gospodarcza DunTrade D&B Poland. Oznacza to, że w stosunku do 2010 r. suma niezapłaconych faktur zwiększyła się o 34 proc., a w porównaniu z kryzysowym dla firm rokiem 2009 – aż o 48 proc. Duża w tym „zasługa” sektora budowlanego.
– W listopadzie 2008 r. jego zaległości ledwie przekraczały 86 mln zł, obecnie zbliżają się do 300 mln zł. Dłużników jest 2,5 tys., co oznacza, że średnio każdy z nich winny jest kontrahentom 120 tys. zł – wylicza Tomasz Starzyk, analityk D&B Poland. Jego zdaniem ten wzrost jest m.in. efektem pogarszającej się koniunktury i spadającej liczby zleceń ze strony sektora publicznego. To zmusza firmy budowlane do zaostrzania konkurencji cenowej, szczególnie w postępowaniach przetargowych. Siłą rzeczy wiele z nich ma problemy z rentownością.

Statystyczny dłużnik jest winny kontrahentom 120 tysięcy złotych

W kłopotach znalazła się również branża spożywcza, uchodząca dotychczas za najbardziej stabilną, bo oferująca produkty pierwszej potrzeby. – W ubiegłym roku jej wartość wzrosła o 9 mld zł, do 250 mld zł, do czego w dużym stopniu przyczynił się wzrost cen – mówi Dominika Kubacka, analityk firmy PMR.
Mimo to tylko w ciągu roku wartość niezapłaconych przez tę branżę faktur urosła o 50 mln i przekracza już 230 mln zł. Jednocześnie rośnie średnie zadłużenie firm spożywczych. – W 2009 r. wynosiło przeciętnie 61 tys. zł, obecnie zbliża się do 90 tys. – mówi Tomasz Starzyk.
Kiepskie wieści płyną również z sektora sprzedaży i produkcji sprzętu RTV/AGD. Dawniej świecił on przykładem i szybko spłacał długi. I to nawet w kryzysie – na koniec listopada 2009 r. zatory płatnicze w tej branży były o 10 mln zł niższe niż na koniec 2008 r., co na tle innych gałęzi biznesu było ewenementem. Tymczasem w ubiegłym roku urosły o niemal 30 mln zł. Niestety ten rok może przynieść kolejne niechlubne rekordy. Eksperci spodziewają się, że już w drugim kwartale łączna wartość niezapłaconych faktur przekroczy okrągły miliard złotych. Ma to związek ze spowolnieniem gospodarczym, które w końcu zaczęło dawać się we znaki polskim przedsiębiorcom.
Prawdą jest jednak, że wiele firm nie płaci faktur świadomie – w ten sposób kredytują swoją działalność. Dostają po prostu darmową nieoprocentowaną pożyczkę od swoich kontrahentów. Co więcej, na tworzeniu zatorów płatniczych mogą nawet zarabiać – pieniądze, którymi powinny opłacić rachunki, umieszczają na oprocentowanych kontach. Na koniec października ubiegłego roku polskie firmy miały rekordowe 183 mld zł oszczędności. Wiele z nich zgromadziło tak sute zapasy kosztem swoich mniejszych i słabszych kontrahentów.
Jak szybko rosną zaległości firm / DGP

Coraz większa liczba zatorów płatniczych, to pierwszy krok do bankructw firm

Ten rok będzie kolejnym, w którym zatory płatnicze będą się zwiększać. Co więcej analitycy prognozują utrzymanie przynajmniej tempa z 2011 roku, kiedy to liczba niezapłaconych faktur wzrosła o ponad 34 proc. Wpływ na to będzie miało pogorszenie sytuacji makroekonomicznej w kraju.

– PKB zmaleje z 4,2 proc. w 2011 r. do 2,8 w tym roku. Spadnie też popyt krajowy z 3,8 do 1,9 proc. rok do roku – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku.

Do tego dochodzą problemy strefy euro, wahania kursu złotego, wysoka inflacja. To wszystko odbijać się będzie na rentowności przedsiębiorstw i na ich zachowaniach płatniczych.Szczególnie, że obserwowanym w ostatnim czasie zjawiskiem jest spadek moralności płatniczych przedsiębiorstw.

– Firmy mają środki finansowe na kontach, a przestały regulować zobowiązania, próbując zwiększyć marżę zysku lub w inny sposób wykorzystać pieniądze – wyjaśnia Tomasz Starzyk, analityk D&B Poland.

A zatory płatnicze są początkiem bankructw, których większą falę zapowiadaliśmy już na początku roku. W 2011 r. według danych Coface sądy ogłosiły upadłość 723 polskich firm, czyli o 10,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Padł rekord, który teraz może zostać pobity. Wiele wskazuje na to, że zmierzamy w kierunku sytuacji z 2002 r., kiedy zbankrutowało 1,8 tys. firm.

Najgorsze prognozy dotyczą branży budowlanej. Kończą się inwestycje związane z Euro 2012 i dofinansowanie na projekty infrastrukturalne z UE. – Zadłużenie samorządów nie pozwoli na kolejne duże inwestycje. Liczba stymulatorów wzrostu będzie mniejsza, co przekłada się na problemy z płynnością – informuje Marcin Siwa, dyrektor działu oceny ryzyka ubezpieczyciela należności Coface Poland. Przyczyną rosnących zaległości będzie też wojna cenowa, która zachęca do kredytowania działalności z faktur.

Na dno powoli idzie też branża transportowa. W listopadzie 2011 roku 2,3 tys. firm z tego sektora zalegało z płatnością na kwotę ponad 40,5 mln zł. W porównaniu z 2009 stanowi to wzrost o 26 mln zł i o ponad 1200 firm. Taka sytuacja bardzo źle wróży na przyszłość.

– Branża transportowa podobnie jak budowlana stanowi barometr kondycji polskiej gospodarki. Nie od dziś wiadomo, że kłopoty w transporcie, spedycji znajdują swoje przełożenie na pozostałe sektory gospodarki – podkreśla Tomasz Starzyk.

DGP radzi

Aby odzyskać pieniądze od dłużnika, wierzyciel powinien podjąć następujące kroki:

1. Wezwać dłużnika do zapłaty, nawet kilkakrotnie, na piśmie (listem poleconym z potwierdzeniem odbioru), telefonicznie, SMS-ami, faksem lub drogą e-mailową.

2. Wnieść pozew o zapłatę do sądu właściwego miejscowo dla siedziby dłużnika.

3. Po uprawomocnieniu wyroku zasądzającego roszczenie wystąpić do sądu o opatrzenie go klauzulą wykonalności.

4. Złożyć do komornika wniosek o wszczęcie egzekucji i dołączyć tytuł wykonawczy (wyrok z klauzulą wykonalności).

Wierzyciel może przed wniesieniem sprawy do sądu powierzyć odzyskanie pieniędzy firmie windykacyjnej albo sprzedać dług, np. na internetowej aukcji wierzytelności.

Wierzyciel może skorzystać z ulgi podatkowej na złe długi

Funkcjonująca w VAT tzw. ulga pozwala skorygować zapłacony podatek należny od sprzedaży towaru lub świadczenia usług, za które podatnik nie uzyskał zapłaty. Korekta jest możliwa w przypadku wierzytelności, których nieściągalność została uprawdopodobniona, a więc zapłata nie została uregulowana w ciągu 180 dni od upływu terminu jej płatności określonego w umowie lub na fakturze. Wierzyciel może zastosować ulgę za złe długi, jeżeli zawiadomił dłużnika o zamiarze korekty, a ten w ciągu 14 dni nie uregulował należności. Korekta podatku należnego u wierzyciela skutkuje obowiązkiem korekty podatku naliczonego u dłużnika, który odliczył on sobie w związku z transakcją.