Eksport sprzyja naszemu PKB i jego pozytywny wpływ będzie rósł. Do tego zaczęła w końcu hamować inflacja
Maleje różnica pomiędzy eksportem a importem. W listopadzie 2011 r. przywieźliśmy do Polski towary o wartości 12,7 mld euro, to o 2,3 proc. więcej niż przed rokiem. W tym czasie wysłaliśmy za granicę produkty za niemal 12 mld euro – o 7,3 proc. więcej. Ujemne saldo obrotów towarowych wyniosło 749 mln euro i w porównaniu z listopadem 2010 r. poprawiło się o 531 mln euro – podał NBP.
Jak maleje różnica między eksportem a importem (mln euro) / DGP
Dzięki poprawie salda obrotów towarowych zmniejszył się deficyt na rachunku obrotów bieżących – do 1 mld euro wobec 1,6 mld euro w październiku. Informacje te chwilowo umocniły złotego. Za euro w piątek tuż po 14, trzeba było płacić 4,40 zł, choć później kurs wzrósł o ponad 1 grosz. – Eksport zaczyna rosnąć znacznie szybciej niż import z powodu słabego złotego. Taka sama sytuacja była w 2009 r. –mówi Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea Bank Polska. Oznacza to, że eksport coraz mocniej zaczyna się przekładać na wzrost naszego PKB. Gdy w 2010 r. jego wpływ był ujemny (złoty był mocny), to już w III kwartale 2011 r. wniósł do naszego wzrostu 1 pkt proc. – W tym roku eksport powinien rosnąć, choć wolniej, gdy dynamikę importu możemy zobaczyć ujemną. To spowoduje wzrost znaczenia importu dla PKB – prognozuje Piotr Bujak.
Słaby złoty, choć korzystny dla eksportu, podbija nam inflację, ale coraz mniej. W grudniu, jak podał GUS, wyniosła ona 4,6 proc., gdy w listopadzie 4,8 proc. Najbardziej, choć już wolniej niż w poprzednich miesiącach, drożało paliwo – o 14,9 proc., koszty zdrowia, w związku ze zmianą od nowego roku zasad refundacji leków, koszty mieszkań i żywność.
– Szacujemy, że inflacja bazowa po odjęciu cen najbardziej zmiennych wzrosła w grudniu do 3,1 proc., wobec 3 proc. w listopadzie. Oznacza to najwyższy poziom od kwietnia 2002 r. – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku.
Jednak, podobnie jak inni eksperci, prognozuje stopniowy spadek inflacji i bazowej i CPI, która do końca roku może się obniżyć do 2,5 proc., czyli celu Rady Polityki Pieniężnej.
Gdy ten spadek będzie systematyczny, to już wiosną możemy się spodziewać bardziej gołębich tonów w głosach płynących z RPP, co będzie zwiastunem przyszłych obniżek stóp.