Eksportowa lokomotywa napędza naszą gospodarkę, ale powoli zaczyna brakować jej energii. Nasz ubiegłoroczny eksport osiągnął wartość 133 mld euro i był o 10,5 proc. większy niż w roku poprzednim – wynika z prognoz resortu gospodarki.
Liczby prezentują się jeszcze bardziej optymistycznie, gdy zestawimy rok 2011 z kryzysowym 2009. W tym czasie wartość sprzedaży polskich towarów na rynkach zagranicznych wzrosła o ponad 30 proc. (35 mld euro). Jakby nie patrzeć, to świetny rezultat. – Wynik ten został osiągnięty przy słabej koniunkturze światowej – podkreśla Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea Bank Polska.

Krytyczne I półrocze

Sprzedaż polskich wyrobów za granicą rosła, bo zwiększała się ich konkurencyjność związana z rosnącą jakością towarów. – Eksporterom pomogło też osłabienie złotego, ale dopiero w drugiej połowie roku, kiedy stało się wyraźne – mówi Bujak. Ale to nie wszystkie powody eksportowej prosperity.
– Wzrost sprzedaży świadczy także o tym, że polskie firmy ciągle umacniają pozycję wśród największych odbiorców – ocenia Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Tę tezę potwierdzają ostanie dane GUS: po dziesięciu miesiącach ubiegłego roku udział Niemiec w polskim eksporcie zwiększył się o 0,1 proc. do 26,2 proc., Wielkiej Brytanii do 6,3 (też o 0,1), a Czech – do 6,2 proc. (0,2). Zmniejszył się natomiast udział Francji (z 6,8 proc. w 2010 do 6,1 proc. w 2011) czy Włoch (z 6 proc. do 5,4 proc.). – Polskie firmy są elastyczne. Spadki na jednych rynkach rekompensują sobie wzrostem eksportu na innych, także tych rozwijających się i w krajach Europy Środkowo-Wschodniej – podkreśla Maliszewski. Nieprzypadkowo sprzedaż w Turcji wzrosła od stycznia do końca października ubiegłego roku o 33 proc., a w Rosji – o 24 proc.

Producenci wyciągnęli wnioski z kryzysu w 2009 r. i teraz są gotowi do walki

Niestety ten rok nie będzie już dla polskiego eksportu tak dobry. Resort gospodarki twierdzi, że zwiększy się o 8,5 proc. Większość ekspertów spodziewa się gorszego wariantu – twierdzą, że pierwsze półrocze będzie wręcz krytyczne i niewykluczone, że sprzedaż polskich towarów na rynkach zagranicznych spadnie. Oczywiście z powodu pogorszenia koniunktury tamtejszych gospodarek. Już sygnalizują to mniejsze zamówienia oraz obniżające się wskaźniki PMI. – Na szczęście w drugiej połowie roku eksport powinien przyspieszyć – twierdzi Maliszewski.
Prof. Krzysztof Marczewski z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur obawia się, że wzrost eksportu mogą hamować kłopoty z jego finansowaniem. – Część polskich zakładów należących do zagranicznych koncernów będzie zmuszona ograniczyć produkcję, jeżeli np. ich spółki matki wpadną w tarapaty i ograniczą im dopływ środków – ocenia. Nie przewiduje jednak spadku eksportu w tym roku. Są jednak i więksi pesymiści. Piotr Bujak spodziewa się, że tegoroczna wartość polskiego eksportu zwiększy się tylko o 1 proc.

2009 nie wróci

Co do jednego ponoć możemy być spokojni – takiego załamania eksportu jak w 2009 roku, gdy skurczył się on o ponad 15 proc., nie musimy się obawiać. Obecne spowolnienie gospodarcze ma być bowiem łagodniejsze niż to sprzed trzech lat. Ponadto firmy zapewniają, że wyciągnęły wnioski z poprzedniego kryzysu i potrafią już radzić sobie w trudnych warunkach.