Bezrobocie w USA spadło w grudniu do najniższego poziomu od początku 2009 roku. To kolejny sygnał, że Stany Zjednoczone – w odróżnieniu od Unii Europejskiej – powoli wychodzą z kryzysu.
Departament Pracy poinformował, że w ostatnim miesiącu ubiegłego roku rozpędzająca się na nowo krajowa gospodarka stworzyła ok. 200 tys. nowych miejsc pracy. Dzięki temu udało się zmniejszyć stopę bezrobocia do 8,5 proc. (spadek o 0,2 proc. w porównaniu z listopadem). To już szósty miesiąc z rzędu, gdy amerykańska gospodarka tworzy co najmniej 100 tys. nowych miejsc pracy.
Za poprawę koniunktury odpowiada wyłącznie sektor prywatny – przede wszystkim firmy z branży transportowej oraz usługowej. Takimi wynikami nie mogą się pochwalić przedsiębiorstwa należące do państwa, na dodatek w grudniu zwolniono ponad 12 tys. urzędników opłacanych z centralnego budżetu.
Dane z rynku pracy są kolejną krzepiącą informacją o poprawiającej się kondycji Ameryki. W grudniu odnotowano także wzrost sprzedaży towarów, wskaźnika zaufania konsumentów oraz tych dotyczących nieruchomości. To właśnie popyt wewnętrzny jest największym kołem zamachowym gospodarki Stanów Zjednoczonych.
– Mamy jeszcze wciąż wiele do zrobienia – powiedział prezydent Barack Obama po piątkowym ogłoszeniu danych przez Departament Pracy. Bez zatrudnienia pozostaje jeszcze 8 mln osób. Bezrobocie będzie z pewnością jednym z głównych tematów tegorocznej kampanii prezydenckiej. Republikanie już wytykają Obamie, że gdy cztery lata temu obejmował rządy po George’u W. Bushu, bezrobotnych Amerykanów było zaledwie 4 mln.