Świat uzależnił się od kredytu. Kredyt dla sektora prywatnego i publicznego w 2002 roku w skali globalnej wynosił 80 bilionów dolarów, a w 2010 roku już prawie 200 bilionów dolarów. Ponadtrzykrotnie przekroczył wartość globalnego dochodu narodowego.
Zaczęło się przyjemnie. Gdzieś na początku lat osiemdziesiątych rozpoczął się trwający trzy dekady silny wzrost kredytu w światowej gospodarce, w 2007 roku relacja kredytu do dochodu narodowego przekroczyła poziomy z 1929 roku. 80 lat temu tak silne uzależnienie świata zakończyło się Wielką Depresją trwającą dekadę, dojściem Hitlera do władzy i II wojną światową, która przywróciła właściwe proporcje między kredytem a realną gospodarką.
80 lat później świat ponownie zaczął się dusić od nadmiaru długu i w 2009 roku przeżyliśmy krótką recesję, zakończoną drukiem pieniądza przez największe banki centralne świata. Rządzący ogłosili sukces i świat powrócił do dalszego zadłużania się. Minęły dwa lata i na początku 2012 roku stanął w obliczu globalnego krachu finansowego, być może groźniejszego od tego, który miał miejsce 80 lat temu.
Osoby, które nie zajmują się zawodowo ekonomią i finansami, często mają kłopot ze zrozumieniem sedna problemu. Dlaczego po prostu rządy lub banki centralne znowu nie zatrzymają kryzysu, drukując jeszcze więcej pieniędzy, wtedy ludzie tanio te pieniądze pożyczą, zaczną kupować, będzie wzrost popytu i recesja nam nie zagrozi.
Można to porównać do sytuacji młodego człowieka o imieniu Adam, który chce osiągnąć sukces. Adam ciężko pracuje, wiedzie mu się całkiem nieźle, ma dobrą pracę, domek na przedmieściu, żonę Angelę, dwójkę udanych dzieci. Ale ciągle mu mało, chce mieć jeszcze większy dom, z basenem, luksusowy samochód, lepszy od sąsiada. Ponieważ już nie dawał rady więcej pracować, zaczął brać narkotyki. Na początku pomogło i zaczął odnosić tak upragnione sukcesy, dostał awans, podwyżkę. Ale organizm przyzwyczaił się do stosowanej dawki i żeby dalej pracować na zwiększonych obrotach, trzeba było dawkę zwiększyć. Po jakimś czasie zaczęły się pojawiać efekty uboczne, Adam zrobił się nerwowy, coraz częściej krzyczał na dzieci, raz nawet uderzył żonę. W pracy też zaczął zawalać robotę, spóźniał się na spotkania, raz w ogóle nie przyszedł, bo w głodzie narkotycznym szukał dilera, który sprzeda mu kolejną dawkę. Zaniepokojona rodzina w końcu zmusiła Adama, żeby poddał się terapii.
Jeden specjalista, Jan Rozsądny, zaleca terapię odwykową, która jest bardzo droga, długa, ale skuteczna. Rodzina Adama będzie musiała sprzedać dom, żeby sfinansować tę terapię. Adam straci też pracę, jeżeli szef nie zgodzi się na długi urlop bezpłatny. Dzieci nie pójdą na wymarzone studia na Harvard, tylko na lokalną uczelnię. Cała rodzina będzie musiała zapłacić spadkiem standardu życia za błędy, które popełnił Adam.
Drugi specjalista, Szymon Bankierski, radzi, aby Adam zmienił rodzaj narkotyku na inny, jeszcze silniejszy. Niech też stopniowo zwiększa dawki, dzięki temu przez jakiś czas będzie mógł funkcjonować ma maksymalnych obrotach i zarabiać dużo pieniędzy. Rodzina po raz ostatni będzie mogła pojechać na wakacje na daleki kontynent, wybudują sobie też wymarzony basen. Specjalista wie, że po kilku miesiącach organizm Adama tego nie wytrzyma i być może umrze. – Ale po co będzie się pani przejmowała tym, co będzie za pół roku, w najbliższym czasie znowu będzie fajnie, Adam będzie pełen wigoru i humoru, znowu przez kilka miesięcy będzie tak jak dawniej – przekonuje jego żonę.

Jaką terapię odwykową wybrać? Zabrać narkotyk czy pozwolić na zwiększenie dawki?

Co powinna zrobić Angela? Zmusić Adama, żeby poszedł na kurację odwykową, sprzedać dom, odebrać marzenia o Harvardzie dzieciom, czy pozwolić, aby Adam jeszcze pół roku, może rok popracował na wysokich obrotach, zanim skona w narkotycznym szale? Jeśli pociągnie wystarczająco długo, to może jeszcze zarobi chociaż na studia dla jednego dziecka.
Świat ma ten sam problem co rodzina Adama. Żeby podnieść standard życia powyżej poziomu, na który zasługiwał, zaczął stosować coraz większe dawki kredytu. W 2008 roku świat przedawkował kredyt i wtedy zastosowano metodę Szymona Bankierskiego, przestawiono się z kredytu bankowego na kredyt rządowy i na druk pieniądza przez banki centralne. Ale po dwóch latach organizm światowej gospodarki przedawkował też nowy kredytowy narkotyk. Gospodarka światowa stanęła w obliczu kredytowej zapaści, a strefa euro stanęła w obliczu finansowej śmierci.
Co powinna zrobić Angela? Zastosować kolejną, jeszcze silniejszą dawkę kredytowego narkotyku, według najnowszej formuły trzeciej generacji, zwanego EFSF? Czy pogodzić się z faktem, że życie ponad stan kończy się i trzeba zaaplikować kurację odwykową?
Co powinna zrobić Angela? Od jej decyzji zależy przyszłość Adama, a być może i jego życie.